W czwartek złoty doznawał dość silnych zmian wartości. Najważniejszą rolę w kształtowaniu jego kursu odgrywały czynniki wewnętrzne.
Od początku tygodnia rynki finansowe żyją w niepewności. Nikt nie wie, jak będzie wyglądał tegoroczny budżet. Brak pewności to wzrost ryzyka inwestycyjnego. Spadły więc ceny obligacji, osłabił się złoty. Ale to nie koniec komplikacji. Prasa poinformowała o zaskakującej decyzji Ministerstwa Finansów. Doszło bowiem do sprzedaży amerykańskich obligacji zerokuponowych, które były zabezpieczeniem wykupionych w zeszłym roku obligacji Brady?ego. Środki uzyskane w ten sposób (dolary) zostały zamienione na złote w banku centralnym. W praktyce oznacza to, że podaż pieniądza wzrosła o 1,67 mld zł. Wszystko działo się bez wiedzy Rady Polityki Pieniężnej (tak przynajmniej wynika z doniesień). Wzrost podaży pieniądza to możliwość zwiększenia popytu wewnętrznego, co oczywiście miałoby negatywny wpływ na inflację i zmniejsza jeszcze bardziej prawdopodobieństwo szybkiej obniżki stóp procentowych. Rano doszło więc do małej paniki. W pierwszych transakcjach za dolara płacono co prawda 4,145 zł, ale kilkadziesiąt minut później osiągnęliśmy 4,17. Na szczęście ten poziom okazał się zachęcający dla części inwestorów, w dodatku zaczęto kupować obligacje skarbowe (te dwa czynniki wzmocniły złotego realnie, czyli w stosunku do starego parytetu), a wspólna waluta europejska zaczęła wyraźnie zyskiwać (co umożliwiło przewalutowania i wzrost wartości złotego w stosunku do dolara). Systematycznie odrabialiśmy więc straty i około 13.00 było już 4,115. Od tej pory do końca notowań polska waluta podążała za zmianami na eurodolarze (pozostając na poziomie około 6,5?6,7% powyżej parytetu). Ostatnich transakcji dokonywano po 4,117 złotego.Euro wróciło na poziom powyżej 0,95 dolara. Stało się tak dzięki nie najgorszym danym o gospodarce niemieckiej, które zostały opublikowane rano. Inwestorzy z optymizmem przyjęli wzrost PKB. Osiągnął on w 2000 roku poziom 3,1%, a więc nieznacznie wyżej niż oczekiwania analityków. Wspólna waluta przez prawie cały dzień zyskiwała, osiągając wczesnym popołudniem 0,9534 dolara (otwarcie rynku to 0,9415). Pod koniec notowań nastąpiła niewielka korekta. Ostatnich transakcji dokonywano po 0,95 dolara.Na rynku papierów, podobnie jak na rynku złotego: rano niepokój i spadek notowań (ale krótkotrwały), potem wyraźny wzrost cen (w pewnym momencie prawie skokowy) i wreszcie niewielka korekta. W efekcie osiągnęliśmy mniej więcej poziomy z poprzedniego zamknięcia. Dla przykładu obligacja pięcioletnia kosztowała odpowiednio: na otwarciu 85,40 zł, około 10.00 85,80 zł i na koniec 85,70 zł. Wszystkie zmiany dokonały się przed południem. Potem było już stabilnie. n