Światowe giełdy nie dały zarobić w 2000 r.
Spośród 38 największych rynków na świecie, jedynie sześć w ujęciu dolarowym zakończyło miniony rokna plusie. Zdecydowanym liderem okazały się Chiny. Poza Izraelem żadna z giełd, które znalazły sięw czołowej dziesiątce dwa lata temu nie powtórzyła tego wyczynu w rok później. Największe powodydo zadowolenia mają lokujący kapitał w reprezentantów tzw. starej ekonomii. Do spadków najsilniejprzyczyniły się w Europie telekomy, a w USA i Japonii firmy nowej ekonomii.
Marcin T. KuchciakApokaliptyczne przepowiednie astrologów i futurologów, że na przełomie tysiącleci świat spotka zagłada nie sprawdziły się. Świat istnieje a giełdy papierów wartościowych działają, sprawnie wypełniając swoje podstawowe funkcje alokacyjne i wyceniające. Nie pozostaje, więc nic innego jak podliczyć efekty ubiegłorocznych inwestycji. W porównaniu z rokiem poprzednim minione 12 miesięcy było jednak słabe. Trudno się zresztą dziwić, gdyż euforia z pierwszych miesięcy 2000 r., nie była niczym innym jak kontynuacja wydarzeń z 1999 r. Od kwietnia rozpoczął się okres naporu wyprzedających akcje. Trwał on z drobnymi korektami do końca grudnia.CzynnikidekoniunkturyCzynników uzasadniających dekoniunkturę na większości rynków akcji na świecie było kilka. Najważniejszy z nich to spowolnienie wzrostu gospodarczego w Stanach Zjednoczonych, które wydawały się oazą stabilności. Szczególnej nadziei nie wiązano z Japonią, która od dłuższego czasu boryka się z problemami strukturalnymi. Euroland natomiast nie dyskontuje jeszcze korzyści, wynikających z wprowadzenia wspólnej waluty. A w USA wbrew optymistycznym oczekiwaniom duży popyt konsumpcyjny obudził dżina inflacji, którego FED starał się zagnać z powrotem do butelki. Objawem restrykcyjnej polityki amerykańskich władz monetarnych były podwyżki stóp procentowych, które skutecznie oddaliły niebezpieczeństwo niekontrolowanego wzrostu cen na dobra konsumpcyjne. Mimo sukcesów na polu inflacji gospodarka amerykańska dostała zadyszki, co obrazuje najlepiej spadek dynamiki wzrostu PKB. Oznaki presji inflacyjnej pojawiły się także na kontynencie europejskim. ECB chcąc zapobiec wzrostowi inflacji, ale także poprawić saldo napływu inwestycji portfelowych w papiery o stałym oprocentowaniu podwyższył podstawowe stopy procentowe. Do ogólnoświatowej akcji podwyższania stóp dołączył także BoJ. Jak negatywny wpływ na zachowanie rynków akcji mają podwyżki stóp procentowych doświadczyliśmy właśnie w ubiegłym roku.Kolejnym czynnikiem podważającym zdolności akumulacji zysków przez korporacje, ale także ograniczającym dochody gospodarstw domowych był wzrost cen ropy naftowej powyżej 30 USD za baryłkę. Dla wielu była to zapowiedź ogólnoświatowej recesji, podobnej do tej z lat 70., wywołanej także niekontrolowanym wzrostem cen ropy naftowej. Obawy, że wzrost jej cen przełoży się na zmniejszone zyski korporacji skutecznie przyczynił się do przeceny wielu walorów.Na giełdach technologicznych podstawowym czynnikiem, determinującym spadki była zmiana postrzegania spółek tzw. nowej ekonomii. Inwestorzy bardzo szybko przekonali się, że zastępcze wskaźniki, opierające się na liczbie użytkowników, liczbie odsłon czy też antycypowanej wartości sprzedaży nijak się mają do zysku. Nastąpiła zatem gruntowna zmiana filozofii inwestowania i odwrót od większości spółek technologicznych na rzecz tych, które rzeczywiście potrafią generować dodatnie przepływy pieniężne.Rynki akcjiSpośród 38 największych rynków na świecie, sklasyfikowanych przez bank inwestycyjny Merrill Lynch jedynie sześć w ujęciu dolarowym zakończyło miniony rok na plusie. Reszta przysporzyła inwestorom strat.Tytuł lidera AD 2000 w tej kategorii przypada bezsprzecznie rynkowi akcji najliczniej zamieszkanego państwa na świecie ? Chin. Państwo Środka od kilku lat czynnie uczestniczące w wymianie handlowej i liberalizujące dostęp kapitału znalazło się na czele listy najlepiej prosperujących w ubiegłym roku. Chiński rynek akcji, mierzonyndeksem Shanghai B wzrósł o 136,6%, zdecydowanie wyprzedzając pozostałe giełdy. Dodatnim wynikiem mogą się także pochwalić giełdy irlandzka (+11,7%), szwajcarska (+5,4%), kanadyjska (+4,2%), włoska (+3,2%) i izraelska (+1,5%).Po przeciwnej stronie uplasowały się generalnie giełdy azjatyckie, należące do największych przegranych poprzedniego roku. Portfele inwestorów na rynku koreańskim mierzone stopą zwrotu z indeksu Kospi skurczyły się o połowę. Niewiele lepiej było w przypadku innych giełd orientalnych. W Tajlandii spadki wyniosły 45%, na Tajwanie 44,1%, Indonezji 38,5%.Giełda warszawska w międzynarodowej klasyfikacji zajęła ósme miejsce. Byliśmy rynkiem, który obok australijskiego przysporzył inwestorom najmniejszych zmartwień (?1,4%). Jednocześnie pod względem rocznej stopy zwrotu byliśmy trzecim emerging markets, po Chinach i Izraelu.W porównaniu z rezultatami z 1999 r. zaszły wyraźne zmiany. Poza Izraelem żadna z giełd, które znalazły się w czołowej dziesiątce dwa lata temu nie powtórzyła tego wyczynu rok później. Lider 1999 r. ? Turcja z 38% stratą znalazła się pod koniec stawki w 2000 r. Z kolei przedostatnia w 1999 r. Irlandia, została wiceliderem pod względem stopy zwrotu w roku ubiegłym.SektoryNajwiększe powody do zadowolenia mają lokujący swój kapitał w przedstawicieli tzw. starej ekonomii. W warunkach amerykańskich boom gospodarczy przełożył się na wzmożone inwestycje w nieruchomości, co spowodowało, że najlepsza koniunktura panowała w budownictwie mieszkaniowym. Sektor budownictwa mieszkaniowego, obliczany przez Dow Jones wzrósł w ubiegłym roku o 88,1%. Dobra koniunktura cechowała także takie sektory jak: lokaty i pożyczki (+70,1%), wyroby tytoniowe (+68,5%). Kryzys na rynku paliwowym, wywołany ograniczaniem wydobycia przez OPEC miał bezpośredni wpływ na wzrost notowań spółek z szeroko pojętego sektora energetycznego. W czołowej dziesiątce najlepszych sektorów znalazły się trzy, związane z ropą naftową. Najbardziej skorzystało z zaostrzenia dyktatu krajów, dostarczających ten podstawowy nośnik energetyczny budownictwo rurociągów (+64,3%), wiercenie ropy naftowej (+57,6%) i przetwarzanie ropy naftowej (+56,5%). Podobne tendencje występowały w przypadku japońskich indeksów sektorowych. Oprócz sektorów związanych z energią i nieruchomościami silna reprezentacja wyróżnia branżę transportową. Najlepiej zaś prosperowały w 2000 r. akcje producentów wyrobów szklarskich i ceramicznych (+52,2%) i producentów metali nieżelaznych (+50,4%).Mocno we znaki dały się akcje tzw. nowej ekonomii. W czołowej piątce najmocniej przecenionych sektorów gospodarki amerykańskiej cztery (sprzęt biurowy, oprogramowanie, technologie komunikacyjne, komunikacja bezprzewodowa) reprezentowały właśnie tzw. nową ekonomię. W warunkach japońskich obok nowoczesnych technologii najdotkliwsze straty zadały inwestycje w sektor handlowy, gumowy oraz finansowy.SpółkiStopy zwrotu z walorów poszczególnych spółek są pochodną przedstawionych stóp zwrotu z indeksów. Analiza kursów dowodzi, że nawet w okresie dekoniunktury znajdują się akcje, których zachowanie przeczy tendencji ogólnorynkowej. W celach porównawczych stopy zwrotu zostały zaprezentowane w przeliczeniu na dolary. Dotycząc one trzech największych regionów gospodarczych na świecie: Stanów Zjednoczonych, Japonii i Eurolandu.1/3 spółek, wchodzących w skład Średniej Przemysłowej zakończyła rok nad kreską. 90% zysku dały akcje koncernu tytoniowego Philip Morris. Pokaźne korzyści przyniosło trzymanie akcji producenta samolotów Boeing (+58,7%), producenta faramceutyków Merck (+39,5%), koncernu chemicznego 3M (+23,1%) czy największego banku komercyjnego na świecie pod względem sumy bilansowej Citigroup (+22,5%).Wielkimi przegranymi były spółki, związane z sektorem teleinformatycznym. O 2/3 zmniejszyło kapitalizację AT&T. Niewiele mniejsze spadki dotknęły posiadaczy do niedawna największej amerykańskiej spółki, producenta oprogramowania Microsoft (?62,8%), firmy IT Hewlett Packard (?44,6%) oraz koncernu fotograficznego Eastman Kodak (?40,6%).W ponurych nastrojach kończyli rok inwestorzy na giełdzie technologicznej Nasdaq. Wiele dot-comów spustoszyło portfele inwestorów. Do niedawna potęgi internetowe Yahoo lub Amazon z zainwestowanych 10 dolarów pozostawiły na koniec roku 1 dolara. Przypuszczać należałoby, że podczas bessy na Nasdaq wbrew ogólnemu trendowi będą zachowywać się tylko spółki o małym wpływie na kondycję indeksu, czyli o niskiej kapitalizacji. Nie znajduje to potwierdzenia w rzeczywistości. Spośród firm technologicznych o co najmniej 1,5% udziale w indeksie Nasdaq 100 były i takie, które zapewniły trzycyfrowe stopy zwrotu. Bezkonkurencyjny pod tym względem był producent światłowodów Ciena (+182,3%). Równie udane rezultaty były przyczynkiem inwestycji w walory wytwórcy procesorów Applied Micro Circuits (+137,3%) oraz infrastruktury telekomunikacyjnej Juniper Networks (+122,4%). W cieniu tych spółek znalazły się tzw. goryle (gorillas), które najwyraźniej nie radziły sobie w minionym roku. Mocną przecenę podstawowych indeksów Nasdaq wyjaśniają stopy zwrotu z akcji gorillas, czyli spółek o największych kapitalizacji. W chwili obecnej do tej elitarnej grupy należą cztery firmy zaawansowanej technologii (alfabetycznie): Cicso, Intel, Microsoft, Sun Microsystems.Spośród trzech wiodących rynków kapitałowych na świecie największe straty, odnotowali inwestorzy z Kraju Kwitnącej Wiśni. Rok 2000 był kolejnym, w którym firmy japońskie próbowały zmienić swoje oblicze biznesowe. Procesy restrukturyzacyjne trwają, a wraz z nimi następują zmiany w zakresie zatrudnienia, źródeł finansowania majątku, profilu działalności, stopnia korzystania z subsydiów rządowych oraz powiązań kapitałowych. Pogorszająca się kondycja wielu firm pociąga za sobą konieczność konsolidacji. Z tego powodu we wrześniu ubiegłego roku doszło do bezprecedensowej fuzji, w wyniku której z połączenia Dai-Ichi Kangyo Bank, Fuji Bank i Industrial Bank of Japan powstał największy bank komercyjny na wyspie ? Mizuho. Rentowność inwestycji japońskich pogorszyła dodatkowo deprecjacja jena na rynku walutowym. Słaby jen co prawda wzmacnia atrakcyjność eksportową, jednak główny odbiorca towarów japońskich Ameryka od pewnego czasu znajduje się w letargu konsumpcyjnym. Różnice kursowe spowodowały, że jedynie trzy spółki zanotowały dodatnią stopę zwrotu w ostatnim roku. Bezapelacyjnie najlepiej zachowywała się cena akcji producenta wyrobów fotograficznych Fuji Photo (+13,9%). Dalsze miejsca zajęły firmy z tradycyjnych sektorów gospodarczych: przedsiębiorstwo kolejowe East Japan Railway oraz koncern chemiczny Takeda. Druzgocące straty zanotowały akcje Softbanku, wschodnioazjatyckiej spółki, inwestującej w nowoczesne technologie, w tym internetowe. Inwestorzy po zweryfikowaniu modeli biznesowych, firm w które zaangażował się Softbank, przecenili jego akcje grubo powyżej 90%. W gronie ofiar zmiany nastawienia wobec akcji technologicznych znalazły się ponadto wytwórca software i hardware Fujitsu, jeden z największych koncernów telekomunikacyjnych Nippon Telegraph and Telephone i jego spółka-córka NTT DoCoMo, producenci elektorniki Hitachi, Sony, Murata. Dodatkowo nadmiar podaży charakteryzował walory spółek, zajmujących się handlem: Seven Eleven Japan, sieci detalicznej oraz Ito-Yokado, konglomeratu detaliczno-gastronomicznego.Najbliższy nam geograficznie region gospodarczy Euroland także nie dostarczył inwestorom powodów do zadowolenia. W porównaniu jednak z pozostałymi rynkami akcji większość spółek z połączonych na potrzeby niniejszego tekstu indeksów DJ Eurostoxx 50 i FTSE 100 (reprezentowanego przez dziewięć największych pod względem kapitalizacji firm) była rentowną inwestycją. Ogólnoświatowa dekoniunktura sprawiła, że najbardziej trafione okazały się akcje firm farmaceutycznych: francuskich Sanofi (+64,9%) i Aventis (+55%) czy brytyjskiej AstraZeneca (+16%). Zadowalające rezultaty dała także inwestycja w banki: brytyjskie Bank of Scotland (+49,3%), Barclays (+27,4%), holenderski ING (+35,1%), włoskie San Paolo IMI (+35,1%), UniCredito Italiano (+30%) i hiszpański Banco Bilbao Vizcaya Argentaria (+23,4%). Grupy te uzupełniają akcje spółek ubezpieczeniowych, które odnotowały dobre stopy zwrotu: niemieckie Muenchener Rueck (+43,9%), Allianz (+13,1%), włoska Generali (+19,9%).Największymi przegranymi ubiegłego roku na rynkach europejskich były firmy telekomunikacyjne. 70% spółek z najgorszej dziesiątki pod względem stopy zwrotu pochodziło z branży telekomunikacyjnej. Stanowiło to swoisty ewenement w porównaniu z innymi regionami gospodarczymi. Jest to jednak uzasadnione wydarzeniami, związanymi z przetargami rządowymi na licencje telefonii komórkowej trzeciej generacji (UMTS). Telekomy tłumnie uczestniczyły w przetargach na UMTS, windując licytowane ceny do niebotycznych poziomów. Koszty licencji były finansowane w przeważającej części za pomocą kredytów, co niebawem odbiło się negatywnym echem na kosztach finansowych i w konsekwencji ratingach. Ciągle odległy termin inauguracji świadczenia usług trzeciej generacji, podważający racjonalność i wiarygodność biznesplanów stanowił dodatkowy czynnik ryzyka walorów telekomunikacyjnych. Wielu inwestorów poszło po rozum do głowy, co zapoczątkowało masową wyprzedaż akcji telekomów. W Europie najbardziej ucierpiały akcje holenderskiego KPN (?81,4%), niemieckiego Deutsche Telekom (?61,6%), brytyjskich British Telecomunications (?51,7%) i Vodafone (?34%), francuskich France Telecom (?36,9%) i Vivendi (?28,9%).Spodziewanych efektów synergicznych nie dała też spektakularna fuzja transkontynentalna. Wyniki DaimlerChrysler, potentata na rynku samochodowym, mocno cyklicznym, ściśle związanym ze zdolnościami konsumpcyjnymi społeczeństwa przysparzają coraz większego rozczarowania. Akcje spółki straciły prawie połowę wartości na przestrzeni roku.