W ub.r. na emerging markets trafiło 154,1 mld USD
W najbliższych latach inwestorzy nadal z wielką ostrożnością będą lokowali pieniądze w krajach zaliczanych do kategorii emerging markets.Przynajmniej tak właśnie prognozuje czołowe światowe stowarzyszenie instytucji finansowych.
Waszyngtoński Institute of International Finance (IIF), który reprezentuje 320 największych banków i firm finansowych, poinformował, że w ubiegłym roku napływ kapitału na emerging markets zwiększył się tylko nieznacznie, a na ten rok prognozuje się kolejny niewielki wzrost.Z opublikowanego właśnie raportu IIF wynika, że w ub.r. napływ netto prywatnego kapitału wyniósł ogółem 154,1 mld USD, a w tym roku może wzrosnąć do 166 mld USD, co oznacza gwałtowny spadek z poziomu 269,4 mld USD osiągniętego w 1997 r., kiedy to światowymi finansami wstrząsnął kryzys azjatycki.Zdaniem Instytutu, inwestorów powstrzymuje połączenie niechęci banków do odbudowy pozycji kredytowych sprzed tego kryzysu, a także zaczynające się spowolnienie wzrostu światowej gospodarki. Dyrektor IIF Charles Dallara powiedział, że prognozy są oparte na przewidywanym ?miękkim lądowaniu? amerykańskiej gospodarki, której tempo wzrostu ma spaść w tym roku nawet poniżej 2%. Przy większym spadku wzrośnie niechęć do ryzyka wśród nowojorskich inwestorów i nawet te skromne prognozy dotyczące inwestycji kapitałowych na emerging markets mogą okazać się zawyżone.Z informacji IIF wynika, że inwestycje kapitałowe nadal w ub.r. były zdecydowanie dominującą częścią kapitału, który napłynął na emerging markets, bo wyniosły 150,5 mld USD wobec ogólnej kwoty 154,1 mld USD. Natomiast kredyty bankowe netto zmniejszyły się w ub.r. o 16,4 mld USD i IIF przewiduje dalszy ich spadek w 2001 r.Dyrektor Dallara zwrócił przy tym uwagę, że ta redukcja kredytowania ma także swoje dobre strony. Zmniejszyła się mianowicie wrażliwość emerging markets wobec zaburzeń na rynkach kapitałowych. Poza tym spadł stosunek deficytu na rachunku bieżącym i zadłużenia do produktu krajowego brutto.
J.B.?Financial Times?