Poniedziałek przyniósł wzmocnienie polskiej waluty. Wszystko odbywało się jednak bardzo spokojnie, przy niewielkim poziomie obrotów. Inwestorzy czekają na posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej i na informacje o rachunku obrotów bieżących. Euro straciło to, co zyskało podczas handlu w USA i na Dalekim Wschodzie.

Już pod koniec poprzedniego tygodnia można było zaobserwować odreagowanie kryzysu tureckiego. Wczoraj proces ten był kontynuowany. Widać wyraźnie, że inwestorzy wracają do polskiej waluty. Dodatkowo zachęcały ich do tego optymistyczne oczekiwania związane z deficytem obrotów bieżących.W pierwszych transakcjach za dolara płacono 4,11 zł, za euro zaś 3,772 zł, byliśmy 8,6% powyżej starego parytetu, a więc wyżej niż dwa dni temu. Godzinę później zbliżyliśmy się do 9%, nie udało się wtedy jednak osiągnąć tego poziomu, dość szybko powróciliśmy w okolicę 8,6%. Dopiero około południa wystąpił silny popyt (silny jak na dzisiejsze warunki, czyli stosunkowo płytki rynek) i dzięki niemu osiągnęliśmy 9,2%. Walutę amerykańską wyceniano wtedy na 4,10 zł, europejską zaś na 3,725 zł. Potem odreagowanie na 9,0% i mniej więcej na takim poziomie trwaliśmy do końca notowań. Późnym popołudniem dolar kosztował 4,107 zł, za euro płacono 3,7380 zł.Rynek był spokojny, inwestorzy nie wykazywali zbytniej aktywności, nie zawierano dużej liczby transakcji. Widać, że większość uczestników rynku powstrzymuje się na razie z działalnością, oczekując na posiedzenie RPP i na dane o de-ficycie obrotów bieżących.Euro znowu traci. Zyski wypracowane w czasie transakcji w USA, po zamknięciu rynku na Starym Kontynencie (w piątek kończyliśmy w Europie na 0,9080, a w Nowym Jorku dotarliśmy do 0,9210), zostały oddane. Rano za wspólną walutę płacono jeszcze 0,9170, ale od razu zarysowała się przewaga podaży. Jeszcze przed południem zeszliśmy poniżej 0,91. Potem odreagowanie na 0,9110 i znowu w dół, na 0,9080 (to wczorajsze minimum). Koniec dnia przyniósł nieznaczną poprawę. W ostatnich transakcjach za euro płacono 0,91 dolara.W poniedziałek na rynku polskich papierów skarbowych działo się niezbyt dużo. Większość inwestorów nie wykazywała specjalnej chęci do podejmowania działań (podobnie jak w przypadku rynku złotego). Zarówno posiedzenie Rady, jak i informacje o rachunku obrotów bieżących mogą silnie wpłynąć na poziom cen. Ponieważ przeważa opinia, że stopy zostaną nieznacznie obcięte, a dane o deficycie pokażą kontynuację trendu z ostatnich miesięcy, niektórzy decydowali się na kupno. Przez cały dzień przeważał więc nieznacznie popyt, co zaowocowało niewielkim wzrostem cen. Na przykład obligacja pięcioletnia (najpłynniejszy obecnie polski papier) kosztowała rano 86,35 zł, po południu zaś 86,50 zł. n