Złoty dalej spokojnie czeka na decyzje Rady i na dane o deficycie. Nawet informacja o prawdopodobnym wstrzymaniu objęcia kolejnej transzy akcji TP SA przez inwestora strategicznego nie wyprowadziła go z równowagi.

W pierwszych transakcjach za dolara płacono 4,094 zł, za euro zaś 3,742 zł, co odpowiadało 9,2% powyżej starego parytetu. Do późnego popołudnia kurs USD/zł był dość stabilny i zawierał się w przedziale między 4,085 a 4,096, większym zmianom podlegał natomiast kurs EUR/zł. Już kilkadziesiąt minut po otwarciu wspólna waluta kosztowała 3,752 zł (realnie było to 9,0% powyżej parytetu), ale jeszcze przed 10.00 osiągnęliśmy 3,738. Dolar spadł wtedy do 4,085 i odnotowaliśmy 9,3% powyżej parytetu. Potem korekta na około 9,0% i przez kilka godzin oscylowaliśmy między 9,0% a 9,2%. Przed zamknięciem rynku znowu osiągnęliśmy 9,3%. Dolara ceniono wtedy na 4,078 zł, euro zaś na 3,742 zł.Rynek nie zareagował na informację o tym, że France Telecom nie zamierza skorzystać w tym roku z opcji kupna dziesięcioprocentowego pakietu akcji Telekomunikacji Polskiej SA (cena rynkowa jest znacznie niższa niż ta, którą zapisano w umowie sprzedaży). Wprowadza to spore zamieszanie, rząd założył bowiem, że drugi etap prywatyzacji narodowego operatora przyniesie 10,0 mld zł, z których znaczna część będzie pochodzić właśnie od francuskiego potentata (reszta to oferta publiczna). Środki te w całości miały być przeznaczone na finansowanie deficytu budżetowego. Czy więc oznacza to, że budżet jest zagrożony? Raczej nie. Może zwiększona zostanie oferta publiczna, może będzie się emitować więcej papierów skarbowych, a może decyzja France Telecom nie jest ostateczna. Czekamy.Wspólna waluta wreszcie zyskiwała. Już rano było znacznie wyżej. W pierwszych transakcjach za euro płacono 0,9145 USD, a więc prawie pół centa więcej niż przedwczoraj pod koniec dnia. Kilkadziesiąt minut potem byliśmy nawet na 0,9167, później lekka korekta i stabilizacja na około 0,9155. Inwestorzy spodziewali się nie najlepszych danych o gospodarce amerykańskiej, stąd ?wychodzenie? z dolara. Po południu okazało się, że jest jeszcze gorzej, niż myślano. Najpierw o 14.30 opublikowano informacje o zamówieniach na dobra trwałego użytku. Spadły one o 6,0% (spodziewano się spadku o 2,5%). Półtorej godziny później dowiedzieliśmy się o dalszym pogorszeniu wskaźnika optymizmu konsumentów. Osiągnął on 106,8 (prognozowano 110). Euro wzrosło więc do poziomu 0,9204. Potem nieznaczna korekta i rynek zamknął się na 0,9180.Na rynku polskich papierów skarbowych przez większą część dnia przeważał popyt, co oczywiście spowodowało wzrost cen. Wczesnym popołudniem pięciolatek kosztował 86,80 zł, czyli 30 groszy więcej, niż w poniedziałek późnym popołudniem. Kiedy jednak na rynek trafiła wypowiedź ministra finansów, który powiedział, że ewentualne braki prywatyzacyjne będą uzupełnione emisją obligacji, doszło do korekty. N