Ostatni tydzień przyniósł nam nie tylko objawy coraz większego zmęczenia rynku, alei pojawiającej się paniki. Jak długo może to jeszcze potrwać? Spadek poniżej poziomu z połowy października ub.r. może stanowić ostrzeżenie przed jeszcze poważniejszą bessą, albo też może być początkiem ostatniej, krótkiej, acz poważnej fali spadkowej. A może w ogóle poziom ten nie ma znaczenia?
Z punktu widzenia fundamentalnego, miniony tydzień nie przyniósł, niestety, żadnych wyjaśnień. Tak jak się spodziewałem, RPP obniżyła stopy, niestety, zaledwie o 100 punktów. Moim zdaniem, oznacza to, że w najbliższym czasie (dwa, najdalej trzy miesiące) sytuacja będzie wymagała kolejnego takiego kroku. Nie będzie on dla Rady łatwy, gdyż mimo stopniowego spadku inflacji (który zresztą ze względu na potencjalny wzrost cen żywności może w najbliższym czasie zaniknąć) i poprawy deficytu płatniczego, czeka nas najprawdopodobniej dalsze pogorszenie danych dotyczących realizacji deficytu budżetowego, a co więcej, za kilka miesięcy ekonomiści zaczną obawiać się wpływu wypłacanych rekompensat i odszkodowań. Z drugiej strony, trudno zakładać, że 100-punktowa obniżka jest w stanie zmienić cokolwiek, a w szczególności spowodować ożywienie gospodarcze.Członkowie RPP w komentarzu po podjęciu decyzji wskazywali m.in. na to, że ich zadaniem nie jest bynajmniej dbałość o koniunkturę gospodarczą w Polsce. Jednak tak wysokie stopy doskonale wstrzymują aktywność gospodarczą. I o tym RPP musi pamiętać na równi z innymi elementami.Dalsze umocnienie złotego i niewielkie zmiany w cenach papierów dłużnych odzwierciedlają raczej pozytywną reakcję tej części rynku na obniżkę stóp, mimo iż niewielką. Oznaczają zatem, że rynek zakłada kolejną obniżkę dość szybko. Dlaczego zatem rynek akcji zachowuje się tak odmiennie? Są zapewne dwa powody ? po pierwsze, mówiąc o długu, mówię właściwie wyłącznie o długu skarbowym, a zatem nie poddającym się tak łatwo wahaniom związanym z koniunkturą gospodarczą. Po drugie, rynek akcji skorelowany jest bardzo silnie z rynkami światowymi. Te cały czas znajdują się pod przemożnym wpływem ogłaszanych coraz to gorszych zapowiedzi wyników finansowych. Choć i tu warto zwrócić uwagę na jedną, bardzo ciekawą rzecz ? rynek zareagował bardzo negatywnie na wypowiedź Alana Greenspana, z której wynika, że nie należy spodziewać się obniżki stóp w USA przed posiedzeniem Fed 20 marca. W porządku, kilka dni rynek żył nadziejami na taką obniżkę. Ale Greenspan powiedział bardzo ważną rzecz ? że spowolnienie gospodarki nie jest aż tak poważne, jak się wydawało, i być może najgorsze za nami.Tak czy inaczej, sytuacja, z jaką mamy do czynienia, może trwać jeszcze długo. Jej końca można wypatrywać tylko na zasadzie badania psychologii rynku, bo fundamenty w takich sytuacjach nie mają wielkiego znaczenia. Skupmy się więc na psychologii. W ubiegłym tygodniu rozważałem dwa scenariusze, dość mocno kontrastując je ze sobą. Albo mamy już dno, na takim poziomie jak w połowie października, i oznacza to, że rynek spodziewa się poprawy koniunktury gospodarczej. A to, co widzimy, to zmęczenie rynku charakterystyczne dla głębokiej korekty w rysującym się trendzie wzrostowym. Albo rynek spadnie poniżej granicy około 1500 punktów na WIG20 i oznacza to, że nie widzimy możliwości znaczącej poprawy gospodarczej w tym roku i musimy czekać z odbiciem na spory spadek i związaną z nim panikę. No cóż, skłaniałem się do bardziej optymistycznego z tych dwóch scenariuszy. Nie wyszło. Teraz pytanie, czy to, co mieliśmy w tym tygodniu, to już była panika i spadek konieczny do pełnego oczyszczenia rynku z pesymistów.Szczerze mówiąc nie widzę, aby miało to taką charakterystykę. To, z czym mieliśmy do czynienia w minionym tygodniu, to raczej pogłębienie zmęczenia rynku ? nie widać przyspieszenia spadków, raczej systematyczne 1?2% na sesję. Czy zatem należy zastanowić się jeszcze raz nad scenariuszami, czy przyjąć, że na poważny spadek musimy jeszcze poczekać? Wiele czynników tzw. lokalnych wskazuje bowiem na coraz to ciekawszą sytuację do zakupów. Niestety, lokalnych, a zatem stojących pod znakiem zapytania w świetle tego, co napisałem wcześniej. Jeśli rzeczywiście rynek obstawia recesję, a raczej w takich sprawach się nie myli, to czynniki lokalne mają niewielkie znaczenie.Myślę, że jedno jest najważniejsze ? przy tym tempie spadków przełamanie nastrojów w kierunku albo ostatniej dramatycznej fazy, albo w kierunku wzrostów powinno nastąpić niedługo. Warto jeszcze zwrócić uwagę, że wiele z obecnych cen jest czysto teoretycznych, poza kilkoma najbardziej płynnymi papierami nie da się i tak nic kupić. Trzeba się z tym liczyć, planując jakiekolwiek zakupy. N