Maklerzy i inni specjaliści w branży finansowej w Londynie mają pensje i premie nawet o 50 procent wyższe od swoich kolegów w Stanach Zjednoczonych - wynika z badań londyńskiej firmy doradztwa personalnego Napier Scott Executive Search.
Zarobki w City, dzielnicy finansowej Londynu, wzrosły w zeszłym roku o 17-22 proc., a w USA o 10-15 proc. Londyn okazał się lepszy po raz trzeci z rzędu. Największe różnice zanotowano na stanowisku dyrektora zarządzającego w dziedzinie restrukturyzacji zadłużenia. W Londynie średnio zarobił w zeszłym roku 140 tys. funtów plus 1,56 mln funtów premii, a w Nowym Jorku 115 tys. funtów i 1,24 mln funtów bonusu.
Zarobki w City szybują, bo lokalny rynek kapitałowy rozwija się zdecydowanie prężniej niż amerykański. Wartość publicznych ofert akcji w Londynie była w 2006 r. prawie dwa razy wyższa niż w Nowym Jorku. Wartość obsługiwanych fuzji i przejęć zrównała się. Ponadto brytyjską stolicę upodobały sobie fundusze hedgingowe, które przyciągają od inwestorów rekordowe ilości kapitału.
Szybciej rosną tylko pensje finansistów w Azji (o 25 proc.), na Bliskim Wschodzie (o 30 proc.) i w Rosji (o 27 proc.).