Ceny ropy naftowej rosną od tygodnia. Wczoraj w Londynie przekroczyły poziom 66 USD za baryłkę. Od początku roku ropa zdrożała już o 10 proc.

Razem z popytem na ropę rosną ceny w wyniku obaw, że konflikt wywołany porwaniem przez Iran brytyjskich marynarzy może się rozszerzyć. Zakłóciłoby to dostawy ropy z Bliskiego Wschodu. Stosunki między Iranem, który posiada drugie pod względem wielkości udokumentowane złoża ropy na świecie, a rządami większości państw zachodnich i tak już są napięte w wyniku sporu o irański program nuklearny.

O cenach ropy znowu więc sytuacja geopolityczna decyduje w większym stopniu niż równowaga między podażą i popytem. Aczkolwiek i z tej strony należy raczej się spodziewać bodźców wzrostowych, bo od siedmiu tygodni sukcesywnie maleją zapasy benzyny w Stanach Zjednoczonych. O tej porze roku jest to tym bardziej niebezpieczne, że zapasy powinny rosnąć, by rafinerie mogły pokryć rekordowy popyt na paliwa występujący zawsze w sezonie letnich urlopów, kiedy to Amerykanie dużo podróżują.