Giełda w Pradze (PSE) przedstawi ofertę przejęcia parkietu w stolicy Bułgarii (BSE). - Widzimy duży potencjał rozwoju w dynamicznie rosnącym bałkańskim rynku - mówił wczoraj podczas wizyty w Sofii Petr Koblic, szef czeskiej giełdy.
- Bazując na naszym doświadczeniu, przyczynimy się do rozwoju rynku w Sofii - zapewnił Koblic. Wartość spółek notowanych w Pradze wynosi obecnie 31 mld euro i jest około czterokrotnie większa niż w Sofii. Na tym jednak przewaga naszych południowych sąsiadów nad BSE właściwie się kończy. W kilkunastoletniej historii giełdy w Pradze zadebiutowały na niej tylko trzy spółki. W tym roku nie było jeszcze żadnego IPO. Czy tak niewielkie doświadczenie we wspieraniu rozwoju rynku usatysfakcjonuje bułgarskie ministerstwo finansów, które chce sprzedać inwestorowi branżowemu 44 proc. akcji giełdy w Sofii? Wątpliwe. Lokalni analitycy są zdania, że udziały powinny zostać zaoferowane dużej giełdzie. A te planują ekspansję w regionie. Wśród chętnych na BSE są takie giganty, jak Deutsche Boerse, OMX czy Borsa Italiana.
Warszawska GPW również interesuje się giełdą w Sofii. Prezes Ludwik Sobolewski w połowie lutego ogłosił, że jest gotów złożyć ofertę przejęcia nawet już w pierwszej połowie marca. Uzależnił to jednak od określenia przez władze Bułgarii warunków przetargu. Jeszcze ich jednak nie sprecyzowano. - Zostaną podane do publicznej wiadomości najprawdopodobniej pod koniec kwietnia - mówi "Parkietowi" Dimitar Genkov z departamentu komunikacji w bułgarskim ministerstwie finansów.
Decyzja prezesa PSE o starcie w przetargu na giełdę w Sofii jest dużym zaskoczeniem. Do tej pory parkiet naszych południowych sąsiadów nie planował przejęć. Informację o tym, że Koblic wybiera się do Bułgarii, podał wczoraj dziennik "Hospodarske Noviny". Zamiar podróży prezesa potwierdził Jiri Kovarik, rzecznik praskiego parkietu. Nie chciał jednak wyjawić, jaki jest jej cel.
Bloomberg