Na świecie panuje moda na kupowanie giełd. Nic dziwnego, że GPW nie może przejść obojętnie wobec takiego trendu. Warszawa przymierza się do kupna udziałów słoweńskiego i bułgarskiego parkietu i nie mówi, że to koniec przejęć. Wszystko wskazywałoby na to, że polska giełda pomyśli też o kupnie platformy na Ukrainie. Od roku GPW zaprasza ukraińskie spółki do notowań na Książęcej. Ale GPW "na tym kierunku" postanowiła współpracować, a nie kupować. Dlaczego? Jeśli Warszawa buduje regionalne centrum finansowe, musi mieć solidnego sojusznika. A takim jest Ukraina, ze swoim ogromnym potencjałem. Ukraińska maksyma z czasów pomarańczowej rewolucji: "razom nas bahato, nas ne podolaty" zadziałała przy walce o Euro 2012. Pewnie odniesie też skutek przy sojuszu giełd.