Złe kredyty obciążą konto Fedu?

Inwestorzy grali wczoraj pod cięcie stóp w USA. Jednak lepiej nie będzie, jeśli Fed nie "znacjonalizuje" zagrożonych kredytów

Aktualizacja: 28.02.2017 03:48 Publikacja: 19.03.2008 08:02

Wczoraj indeksy szły w górę, gdyż inwestorzy liczyli, że Fed, amerykański bank centralny, obniży główną stopę procentową o minimum 1 pkt proc. Od połowy września 2007 roku oprocentowanie funduszy federalnych, pożyczek, które banki udzielają sobie nawzajem, spadło o 3 pkt proc., do 2,25 proc.

Seria cięć kosztu kredytu miała pomóc gospodarce USA w przezwyciężeniu skutków kryzysu, który najpierw eksplodował w sektorze nieruchomości, a później doprowadził do blokady na rynkach kredytowych, gdyż dramatycznie spadł popyt na instrumenty finansowe powiązane z pożyczkami hipotecznymi.

Fed zrobi wszystko...

Wtorek był dniem nadziei. Wskaźnik MSCI Asia Pacific Index wczoraj zyskał 0,9 proc. mimo 5,1-proc. spadku chińskiego CSI 300 na skutek zapowiedzi ostrej walki z inflacją. Największe wzięcie miały japońskie firmy ubezpieczeniowe oraz spółki technologiczne. Ich akcje inwestorzy kupowali w przeświadczeniu, że poradzą sobie ze spowolnieniem gospodarczym na świecie.

W Europie było lepiej, gdyż wskaźnik Dow Jones Stoxx 600, który w poniedziałek stracił 4,6 proc., rósł szybciej niż azjatycki MSCI.

- Tym, czego potrzebujemy, są cięcia stóp procentowych i większa płynność - mówiła Lucy MacDonald, zarządzająca w RCM Ltd. Jej zdaniem, te dwa czynniki powinny złagodzić skutki kryzysu na rynkach finansowych.

- Wiemy, że Fed zrobi wszystko, co możliwe, by ochronić system finansowy - przekonywał Pierre-Yves Gauthier, partner w firmie Alphavalue.

Wczorajsza decyzja amerykańskiego banku centralnego z początku została przyjęta przez inwestorów chłodno. Duża część rynku liczyła na obniżenie najważniejszej stopy funduszy federalnych o 100 punktów bazowych. Ostatecznie obniżka wyniosła "tylko" 75 punktów.

Bank centralny USA swojej determinacji dowiódł w minioną niedzielę, kiedy w dramatycznych okolicznościach podjął decyzję o niespodziewanej redukcji stopy dyskontowej, a więc oprocentowania pożyczek, jakich Fed udziela bankom komercyjnym pod zastaw.

Chodziło o stworzenie możliwości udzielenia pilnej pomocy upadającemu bankowi inwestycyjnemu Bear Stearns, który topniał w oczach. Uzgodniono, że zostanie on przejęty przez mocniejszego konkurenta JP Morgan Chase za 236 milionów dolarów i za pośrednictwem tej firmy Fed wpompuje w niego 30 miliardów USD. Bank centralny może udzielać takich pożyczek tylko bankom komercyjnym, a Bear Stearns do takich instytucji nie należy. Stopę dyskontową obniżono z 3,5 proc. do 3,25 proc., aby zachęcić JP Morgan Chase do udziału w operacji ratowania tonącej firmy. Fed zgodził się przyjąć zabezpieczenie 28-dniowej pożyczki także w postaci instrumentów powiązanych z kredytami hipotecznymi.

Mogłoby być gorzej

W poniedziałek reakcja giełd na to, co się stało w niedzielę, była bardzo nerwowa, a spadki indeksów w wielu przypadkach głębokie. W Nowym Jorku indeksy Standard & Poor?s 500 i Nasdaq Composite wprawdzie spadły, ale Dow Jones Industrial Average zakończył sesję na plusie.

Senator Christopher Dodd, szef komisji bankowej w izbie wyższej amerykańskiego parlamentu, chwalił decyzje Fedu, bo gdyby bank centralny nie podjął takich działań, spadki mogłyby być większe.

Jednak pojawiły się też głosy krytyczne. - Rezerwa Federalna dalej udziela pomocy nieodpowiedzialnym - narzekał Peter Morici, profesor University of Maryland. Innym wydaje się, że rząd szybciej pomógł bankierom z Wall Street niż osobom, które nie są w stanie spłacać kredytów hipotecznych.

Sytuacja jest na tyle poważna, że Fed bardziej zaabsorbowany jest ratowaniem gospodarki niż walką z inflacją. Świadczą o tym cięcia stóp dokonywane mimo rosnących cen.

Głównym tematem omawianym podczas wczorajszego posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) miała być kondycja sektora bankowego. Ben Bernanke, szef Fedu, specjalista od Wielkiego Kryzysu w pierwszej połowie XX stulecia, boi się, że system finansowy może się załamać. I dlatego będzie robił wszystko, Według szacunków Goldman Sachs, straty z powodu załamania na rynku kredytów hipotecznych wyniosą około 2 bilionów dolarów. Wprawdzie wysokość oprocentowania funduszy federalnych ma wpływ na koszty kredytów konsumenckich i biznesowych, ale niektórzy analitycy obawiają się, że nawet najbardziej agresywne cięcie stóp może nie być wystarczające, by odblokować sytuację.

Kredyty do nacjonalizacji?

Coraz więcej ekonomistów jest przekonanych, że gospodarka znajduje się w recesji, a konsumenci, główna lokomotywa wzrostu decydująca o dwóch trzecich PKB, ograniczają wydatki. - Znajdujemy się na nieznanych wodach - twierdzi Kim Rupert, dyrektor działu analiz w firmie Action Economics. Docenia kreatywność Fedu w walce z przeciwnościami, ale podkreśla też, że bankowi centralnemu dotąd nie udało się zmienić niepomyślnego biegu wydarzeń.

Czy Fed, poza dalszym cięciem stóp procentowych i rozszerzaniem wachlarza instrumentów przyjmowanych pod zastaw kredytów, ma jeszcze jakieś możliwości?

Niektórzy specjaliści proponują bardzo radykalne rozwiązania. Uważają, że bank centralny USA powinien przejąć na swoje konto wszystkie zagrożone kredyty hipoteczne, tak jak to w latach 90. zrobił Bank Japonii.

Prezydent bardziej aktywny

Oczekiwane jest też aktywniejsze zaangażowanie prezydenta George?a W. Busha na rzecz rozwiązania kryzysu. W ubiegłym miesiącu podpisał on ustawę o pakiecie stymulującym wzrost gospodarczy o wartości 168 miliardów dolarów. Przewiduje specjalne rabaty podatkowe dla konsumentów i możliwość odpisania od podatków niektórych wydatków firm. W poniedziałek Bush zapewnił, że jego rząd jest gotowy działać zdecydowanie, by zaprowadzić ład na rynkach finansowych.

Bloomberg, Reuters

Co Fed zrobił do tej pory

17.08.2007

Cięcie stopy dyskontowej o 50 punktów bazowych

18.09.2007

Oprocentowanie funduszy federalnych spada o 50 punktów bazowych, do 4,75 proc.

31.10.2007

Stopy w dół o 25 pb. - funduszy federalnych do 4,5 proc., a dyskontowa do 5 proc.

11.12.2007

Oprocentowanie funduszy federalnych spada do 4,25 proc.

22.01.2008

Ostre cięcie stóp 0 75 pb.,

do 3,5 proc. i 4 proc.

30.01.2008

Stopy osiągają poziom 3 proc. i 3,5 proc.

11.03.2008

200 mld USD pożyczek dla banków handlujących obligacjami skarbowymi

16.03.2008

Cięcie stopy dyskontowej do 3,25 proc. 30 mld USD pożyczki dla JP Morgan Chase na ratowanie będącego w opałach banku inwestycyjnego Bear Stearns

Zyski banków spadły mniej, niż

się obawiano, więc kursy wzrosły

Wczorajsza sesja w Nowym Jorku pokazała, że inwestorom niewiele trzeba, by ochoczo ruszyli do zakupów. Zyski banków nie muszą już rosnąć, wystarczy, że spadną mniej, niż przewidywali analitycy.

Tak stało się w każdym razie w przypadku dwóch gigantów z Wall Street. Goldman Sachs Group, największy pod względem kapitalizacji bank inwestycyjny na świecie, poinformował, że jego zysk w I kwartale zakończonym 29 lutego był większy od prognozowanego, gdyż odpisy od wartości aktywów i spadek przychodów z rynku obligacji okazały się o wiele mniejsze, niż oczekiwano.

Kurs akcji spółki na nowojorskiej giełdzie wzrósł o 8,5 proc. po opublikowaniu raportu o spadku zysku netto do 1,51 mld USD, czyli 3,23 USD na papier, a więc o 53 proc. w porównaniu z 3,2 mld USD, 6,67 USD na akcję w takim samym okresie zeszłego roku. Średnia prognoz 17 analityków ankietowanych przez agencję Bloomberga przewidywała 2,59 USD na akcję.

Tak dobra, jak na obecne czasy, wiadomość była bardzo potrzebna nowojorskiej giełdzie właśnie wczoraj, dzień po krachu Bear Stearns, innego potentata z branży inwestycyjnej na Wall Street. Inwestorzy tak się wystraszyli, że kłopoty tej spółki mogą rozprzestrzenić się na inne banki, że kurs akcji Lehman Brothers spadł w poniedziałek aż o 19 proc.

Wczoraj papiery te odrobiły prawie całą stratę, bo zdrożały o 18 proc. po opublikowaniu raportu o spadku zysku w I kwartale o 57 proc., do 489 mln USD lub 81 centów na papier. Analitycy prognozowali, że Lehman może zarobić 72 centy na akcję. Prezes Richard Fuld zapewniał wczoraj klientów i kredytodawców, że Lehman przetrwa. Zdaniem analityków, ta instytucja ma największe rezerwy gotówkowe spośród czołowej czwórki banków inwestycyjnych.

- Nasza płynność jest większa niż kiedykolwiek wcześniej. Dysponujemy olbrzymią kasą - powiedział z kolei na konferencji prasowej towarzyszącej publikacji raportu kwartalnego David Viniar, dyrektor finansowy Goldmana. Miniony kwartał był 11. z kolei, w którym zyski banku okazały się lepsze od prognozowanych przez analityków, ale przychody Goldmana spadły o 35 proc., do 8,3 mld USD, najbardziej od 1999 r., kiedy spółka weszła na giełdę.

Przychody Lehman Brothers wyniosły w I kwartale 3,5 mld USD i były o 31 proc. niższe niż rok wcześniej. Zasoby gotówkowe spółki i łatwe do sprzedaży aktywa miały na koniec lutego wartość 98 mld USD, prawie tyle samo, co kwartał wcześniej.

Bloomberg

53

- o tyle procent mniejszy był niż przed rokiem zysk netto Goldman Sachs Group w I kwartale. Ten bank inwestycyjny o największej kapitalizacji na świecie zarobił na czysto 1,51 mld USD.

18

- o tyle procent wzrósł wczoraj kurs akcji Lehman Brothers, czwartego co do wielkości nowojorskiego banku inwestycyjnego. Dzień wcześniej spadł o 19 proc.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy