Indeks CRB Futures, obejmujący najważniejsze surowce notowane na giełdach amerykańskich, wczoraj po południu naszego czasu rósł o 0,4 proc., do 396,3 pkt. Ropa drożała do 106,5 USD za baryłkę, zaś złoto do 942 USD za uncję. Ostatnia sesja kwartału nic jednak nie zmieniła w obrazie rynku - trwa konsolidacja.

Zarówno do oporu wyznaczonego przez ostatni rekord wskaźnika z 13 marca, jak i do wsparcia wyznaczonego przez dołek z 20 marca brakowało wczoraj CRB Futures po około 20 pkt, czyli po 5 proc. To dość szeroki kanał, pokazujący, jak dużą zmiennością charakteryzowały się ostatnio notowania surowców. Dopiero gdy wskaźnik dotrze do któregokolwiek z tych poziomów, będzie można szukać odpowiedzi, czy na rynku będzie mogła być kontynuowana hossa, czy też trend odwróci się na spadkowy. Można oczekiwać, że ceny wielu surowców, szczególnie złota, ropy naftowej czy miedzi, pozostaną w dużym stopniu uzależnione od notowań dolara oraz od spekulacji o wpływie kryzysu kredytowego na światową gospodarkę.

Niemniej o powtórkę z minionych trzech miesięcy, kiedy to CRB Futures wzrósł aż o 10,1 proc. - wynik najlepszy od III kwartału 2004 r. - może być trudno. Wprawdzie wzrost cen surowców przez kilka kolejnych kwartałów (ostatni był trzecim w serii) zdarzał się w przeszłości często, ale nie były to zwyżki tak dynamiczne. Od połowy ub. r. surowce zdrożały o 25 proc.

W ostatnim kwartale najlepiej dały zarobić gaz ziemny (33 proc.), miedź (27 proc.) oraz aluminium (24 proc.). Najwięcej spadły ceny soku pomarańczowego (25 proc.) oraz żywca (12 proc.).

Parkiet