Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w marcu były o 4,1 proc. wyższe niż rok wcześniej - szacuje Ministerstwo Finansów. Rynek traktuje inflacyjne prognozy resortu bardzo poważnie, bo ministerstwo ma do dyspozycji więcej danych niż ekonomiści rynkowi. Większość analityków przewidywała, że inflacja w marcu wyniesie 4,2 proc. Informacja z resortu finansów nie zrobiła jednak dużego wrażenia na rynku. Rentowność obligacji co prawda lekko spadła, ale w ciągu dnia poszła nieco w górę. Na koniec dnia sytuacja na rynku długu była podobna, jak w godzinach porannych. Według Reutera, rentowność papierów dwuletnich wynosiła wczoraj po południu 6,15 proc., zaś pięcioletnich 6,11 proc. Stabilizacja na rynku długu oznacza, że inwestorzy uznali, że mimo lepszych od oczekiwań danych perspektywy polityki pieniężnej nie uległy zmianie.

Według analityków ING Banku Śląskiego, lekkie obniżenie inflacji w marcu, w połączeniu z oczekiwanymi nieco słabszymi danymi dotyczącymi np. produkcji przemysłowej, mogą skłonić umiarkowanych członków Rady Polityki Pieniężnej do opowiedzenia się za opóźnieniem kolejnych podwyżek stóp procentowych. Ekonomiści ING BSK sądzą jednak, że wypowiedzi członków RPP będą nadal "jastrzębie". W ten sposób rada będzie chciała wpływać ograniczająco na żądania płacowe w gospodarce.

W tym roku RPP już trzykrotnie podnosiła stopy procentowe. Główna stopa wynosi w tej chwili 5,75 proc. Na początku roku w radzie panowała duża zgodność co do kierunku zmian stóp procentowych. Opublikowane w "Monitorze Sądowym i Gospodarczym" wyniki styczniowego głosowania nad podwyżką stóp mówią, że zaostrzeniu polityki monetarnej sprzeciwił się wówczas tylko Mirosław Pietrewicz.

Większość analityków spodziewa się, że w kwietniu stopy pozostaną bez zmian, ale są i tacy, którzy uważają, że już w kwietniu stopa interwencyjna sięgnie 6 proc. O takim poziomie jako docelowym dla podstawowej stopy NBP od dawna mówił Dariusz Filar, uznawany za jednego z największych zwolenników podwyżek stóp wśród członków RPP.

Według cytowanego przez PAP Stanisława Gomułki, wiceministra finansów, na przełomie tego i następnego kwartału inflacja wzrośnie do ok. 5 proc. z powodu podwyżek cen prądu, gazu i żywności. Przedstawiciel resortu spodziewa się, że w drugiej połowie roku inflacja będzie spadać pod warunkiem, że - inaczej niż w ubiegłym roku - w Europie będą dobre zbiory, a w kraju wyhamuje wzrost jednostkowych kosztów pracy. Zdaniem Stanisława Gomułki, średnioroczna inflacja wyniesie około 4,5 proc., o ponad 2 pkt proc. więcej, niż zapisano w ustawie budżetowej.