Gdy w listopadzie zeszłego roku wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak anulował około 462 mln zł rekordowej kary dla J&S Energy, jej prezes Grzegorz Zambrzycki mógł odetchnąć z ulgą. Nie na długo.
Wczoraj spółka J&S Energy otrzymała nową decyzję Agencji Rezerw Materiałowych. Różni się ona od tej wydanej przed prawie sześcioma miesiącami tylko tym, że organem nakładającym karę jest sama Agencja, a nie jej prezes. Tym samym błąd formalny, który był podstawą anulowania poprzedniej grzywny, został usunięty.
I tym razem J&S Energy ma zapłacić prawie 462 mln zł. Podobnie jak poprzednio spółka została ukarana (chodzi o ten sam okres) za niedopełnienie obowiązków wynikających z Ustawy o zapasach paliw. Jak wynika z kontroli, jaką przeprowadzili w firmie inspektorzy z ARM, brakowało jej obowiązkowych rezerw w wysokości 150 tys. ton ropy.
Co na to władze J&S Energy? - Jesteśmy zaskoczeni decyzją Agencji Rezerw Materiałowych. Kwestia ukarania naszej spółki za rzekomy brak obowiązkowych zapasów paliw została ostatecznie rozstrzygnięta decyzją ministra gospodarki z 14 grudnia 2007 r. - uważa prezes Grzegorz Zambrzycki.
Według niego, ARM mogła odwołać się od decyzji Waldemara Pawlaka, ale nie zrobiła tego w terminie, więc sprawa powinna być zakończona. - Próba ponownego nałożenia kary na naszą spółkę jest z tego powodu zupełnie bezpodstawna - twierdzi prezes Grzegorz Zambrzycki.