O 0,5 proc. spadła w lutym sprzedaż detaliczna w strefie euro (w stosunku do stycznia), choć analitycy liczyli na wzrost o 0,2 proc. Na kłopoty gospodarki "15" wskazuje też wolniejszy rozwój sektora usług. W USA wciąż się on kurczy.
Zdaniem ekonomistów, mieszkańców strefy euro zniechęcił do zakupów szybki wzrost cen. Ostatnio inflacja sięgnęła 3,5 proc., co jest poziomem najwyższym od blisko 16 lat. Psuje to nastroje konsumentów, które są teraz najgorsze od dwóch lat. Duży wpływ ma też kryzys kredytowy, który osłabił możliwości zaciągania pożyczek. Niewiele pomaga zaś fakt, że konsumenci nie muszą się martwić o miejsca pracy ze względu na rekordowo niskie bezrobocie.
Wyjątkowo mocno, bo aż o 1,6 proc., spadła sprzedaż detaliczna w Niemczech, największej gospodarce eurolandu. Cierpią z tego powodu sieci handlowe, jak choćby Praktiker, który przedwczoraj ogłosił fatalne wyniki finansowe za zeszły rok. Na krajowym rynku już wtedy skurczyła mu się sprzedaż. Firma odzieżowa Hugo Boss prognozuje, że w tym roku spadną jej przychody i zysk.
Z innego wczorajszego raportu, przygotowanego przez Royal Bank of Scotland, wynika, że słabnie koniunktura w europejskim sektorze usług. Odpowiedni wskaźnik obniżył się do 51,6 pkt, z 52,3 pkt w marcu.
W Stanach wskaźnik dla sektora usług liczony przez instytut ISM w marcu nieco się podniósł - do 49,6 pkt, z 49,3 pkt miesiąc wcześniej - wciąż jednak znajduje się poniżej progu 50 pkt, co oznacza dekoniunkturę.