W czwartek rynki akcji na świecie zelektryzowała publikacja

tygodniowych danych o nowo rejestrowanych bezrobotnych w USA. W poprzednim tygodniu liczba osób ubiegających się po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych wzrosła o 38 tys., do 407 tys. To najgorszy odczyt od ataku huraganu Katrina. Dane wyraźnie przekroczyły rynkowe prognozy, których średnia kształtowała się na poziomie 360 tys. Raport rozczarował również dlatego, że nie korespondował ze środowymi bardzo dobrymi raportami Challengera i ADP, pokazującymi lepszą od oczekiwań sytuację na amerykańskim rynku pracy. Tym samym ponownie nasiliły się obawy przed dzisiejszą publikacją oficjalnych danych z tego rynku. Analitycy prognozują, że w marcu stopa bezrobocia w USA wzrośnie do 5 proc. z 4,8 proc. w lutym, natomiast zatrudnienie w sektorze pozarolniczym spadnie o 50 tys., po tym jak miesiąc wcześniej zmniejszyło się o 63 tys. Dzisiejsze dane z USA w istotny sposób wpłyną na to, jak zakończą się notowania w Europie oraz USA, ale niekoniecznie muszą nadać kierunek giełdom w perspektywie najbliższych tygodni. Sytuacja techniczna na wykresach indeksów Średniej Przemysłowej, S&P500 czy Nasdaq Composite wyraźnie wskazuje na rosnącą przewagę popytu. Dlatego zestawiając to z dzisiejszymi danymi, można oczekiwać, że o ile lepsze od oczekiwań dane staną się impulsem do dalszej poprawy nastrojów na Wall Street, a co się z tym wiąże, również na większości światowych rynków akcji. To już gorsze dane z rynku pracy mogą co najwyżej sprowokować kilkudniową spadkową korektę, ale raczej nie sprowokują nowej fali wyprzedaży akcji.

W perspektywie najbliższych tygodni wnioski dla Wall Street, budowane na podstawie analizy technicznej, w dalszym ciągu są umiarkowanie optymistyczne. Wstępne sygnały kupna na wykresach pozwalają oczekiwać wzrostów indeksów, których bazę będzie stanowiła nadzieja, że amerykańska gospodarka uniknie silnej i trwającej kilka kwartałów recesji.

X-Trade Brokers DM