Czwartek był na giełdach dniem banków centralnych. Decyzję ws. stóp procentowych podejmował Bank Anglii i Europejski Bank Centralny. W obu przypadkach zaskoczenia nie było. Główna stopa procentowa na Wyspach została obniżona o 25 punktów bazowych do 5 proc., natomiast w strefie euro utrzymana na poziomie 4 proc.
Zaskoczyły natomiast dane z USA. I to mocno. Deficyt w handlu zagranicznym wzrósł w lutym o 5,6 proc., do 62,3 mld USD z poziomu 59 mld USD w styczniu, na co złożył się wzrost eksportu o 2 proc. i importu o 3,1 proc. Rynek oczekiwał natomiast spadku deficytu do 57,4 mld USD.
Dużym zaskoczeniem były też tygodniowe dane z amerykańskiego rynku pracy. Liczba osób ubiegających się po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych spadła o 53 tys., do 357 tys. Oczekiwano natomiast odczytu na poziomie 380 tys.
Ani informacje płynące z banków centralnych, ani też dane makroekonomiczne, nie sprowokowały silniejszej reakcji rynków akcji. To może potwierdzać, że obecnie uwaga inwestorów na świecie przede wszystkim będzie się koncentrować na informacjach płynących z amerykańskich spółek. Wszystko ze względu na umownie zapoczątkowany w tym tygodniu sezon publikacji wyników kwartalnych w USA.
Zważywszy na zapoczątkowaną w połowie marca zmianę nastrojów na giełdach, w dalszym ciągu należy oczekiwać, że inwestorzy mogą znacznie gwałtowniej reagować na dobre informacje ze spółek, niż na te złe, które podobnie jak w przypadku danych makroekonomicznych publikowanych w ostatnich tygodniach, w większości mogą być ignorowane.