Przez cały miniony tydzień cena złota utrzymywała się powyżej bariery 900 USD za uncję, a wczoraj kruszec ten był najdroższy od 10 dni sesyjnych. Rekordowo droga ropa naftowa i słaby dolar zwiększyły popyt na złoto, kupowane przez inwestorów szukających zabezpieczenia przed inflacją i bardziej rentownych lokat od amerykańskich aktywów.
Bank Anglii obniżył wczoraj główną stopę do 5 proc., chcąc w ten sposób pomóc gospodarce, której coraz bardziej grozi recesja. Europejski Bank Centralny pozostawił stopy na poziomie 4 proc., bo raz jeszcze uznał, że dla tego regionu inflacja jest bardziej niebezpieczna od spowolnienia gospodarki.
Oba te argumenty, zarówno groźba inflacji, jak i recesji, przemawiają za inwestowaniem w złoto uważane za lokatę najbardziej odpowiednią na trudne i niepewne czasy.
Do tych przesłanek natury spekulacyjnej doszły też wczoraj z Republiki Południowej Afryki niepokojące informacje o charakterze fundamentalnym. W tym kraju, który jest największym na świecie producentem metali szlachetnych, w lutym produkcja złota była aż o 28 proc. mniejsza niż w takim samym miesiącu przed rokiem. Przerwy w dostawach energii elektrycznej do kopalń w RPA spowodowały wzrost cen platyny o 33 proc. w tym roku. Na popołudniowym fixingu w Londynie uncja złota kosztowała w czwartek 928 USD w porównaniu z 934,25 USD rano i 917,00 USD po południu poprzedniego dnia. Przed tygodniem za uncję płacono 896,50 USD, a 17 marca padł na fixingu historyczny rekord - 1011,25 USD.
Parkiet