Ukraiński urząd skarbowy wziął pod lupę kijowski oddział Kredobanku, kontrolowanego przez PKO BP (ponad 69 proc. akcji). Metody pracy policji podatkowej odbiegały jednak od standardów panujących na Ukrainie. Funkcjonariusze w ostatni piątek wtargnęli do budynku banku, zamknęli w środku klientów i pracowników instytucji oraz powyłączali telefony. Na szczęście w trakcie interwencji obyło się bez ofiar, ale dyrektor oddziału został odwieziony do szpitalu w stanie przedzawałowym. Pomoc medyczna potrzebna była też innymi wystraszonym pracownikom. Czego dotyczyła nietypowa wizyta policji?
Oskarżenia o pranie
brudnych pieniędzy
- Prowadzimy prace wyjaśniające, za kilka dni będziemy mogli podać więcej szczegółów - odpowiada na pytanie "Parkietu" Tamara Kucaj, rzecznik prasowy DPAU (Dierżawna Podatkowa Administracija Ukrainy), odpowiednik głównego urzędu skarbowego. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że fiskus zarzuca niektórym pracownikom oddziału współpracę przy praniu brudnych pieniędzy i prowadzenie rachunków dla fikcyjnych przedsiębiorstw. Rozmiar machinacji ma rzekomo wynosić 80 mln hrywien (33,6 mln zł). Policja podatkowa szukała dokumentów klientów Kredobanku, którzy są oskarżani o pranie brudnych pieniędzy.
Funkcjonariusze mieli pozwolenie z prokuratury na przeszukanie siedziby, które zostało wydane w związku ze sprawą prowadzoną przeciwko kilku firmom i osobom z Obwodu Żytomirskiego (centralna część kraju).