Wczoraj odbyło się kolejne spotkanie domagających się podwyżek związkowców z dyrekcją Poczty Polskiej. W dalszym ciągu nie udało się osiągnąć porozumienia. Dziś strony sporu zbiorowego spotkają się z Maciejem Jankowskim, wiceministrem infrastruktury. Nie wiadomo, czy uda im się dojść do porozumienia. Pewne jednak jest, że negocjacje nie potrwają dłużej niż do końca tego tygodnia. Związki ogłosiły już, że jeśli nie uda się wypracować wspólnego stanowiska, to w poniedziałek rozpocznie się strajk. Domagają się 700 zł brutto podwyżki od początku roku, na co nie godzi się dyrekcja.

Sytuacji w Poczcie nie chcą komentować firmy, które każdego miesiąca wysyłają za jej pośrednictwem wiele listów. - Jeśli dojdzie do strajku pracowników Poczty Polskiej, to podejmiemy stosowne kroki. Oczywiście, będziemy szukać rozwiązań, które umożliwią dostarczanie rachunków na czas - mówi tylko Wojciech Jabczyński, szef biura prasowego Telekomunikacji Polskiej. - W razie wystąpienia opóźnień jesteśmy w stanie przedłużyć termin zapłaty rachunków, tak jak to miało miejsce w trakcie poprzedniego strajku - dodaje. Przypomnijmy, że miał on miejsce w listopadzie 2006 r. Strajk listonoszy poskutkował tym, że TP zaczęła korzystać z usług InPostu przy wysyłaniu części faktur. Częściowo z usług Poczty zrezygnował też Bank BPH.

Żądania związkowców potępiła Konfederacja Pracodawców Polskich (do której należy Poczta Polska), która uznała ewentualny strajk za nielegalny i zagroziła złożeniem doniesienia do prokuratury.