Wczorajsza sesja upłynęła w sennej atmosferze.
Co prawda poranek przyniósł pewne osłabienie, jednak miało ono bardziej charakter chwilowego "przeciągania liny", niż strategicznego budowania nowych pozycji. Rentowności wzrosły o kilka punktów bazowych, ale po południu spadły do poziomów otwarcia i wciąż znajdują się w wąskim paśmie wahań.
Dzisiejsze dane o produkcji sprzedanej w marcu prawdopodobnie potwierdzą obserwowane dotychczas tendencje makroekonomiczne. Warto pamiętać, że prognozowana wartość wskaźnika (7,5 proc. r/r) wynika ze statystycznego wpływu ruchomych świąt wielkanocnych, lecz nawet po "odsezonowaniu" jego wielkość wskazuje na trwającą nieustannie walkę z rosnącymi jednostkowymi kosztami pracy. W efekcie dwucyfrowego wzrostu wynagrodzeń i postępującego wzrostu zatrudnienia, jeden z kluczowych parametrów branych pod uwagę w prowadzonej przez NBP
polityce pieniężnej wciąż daje powody do troski o przyszłą inflację. Zapewne inwestorzy będą o tym pamiętać, a wzrost zagrożenia inflacją na rynkach
bazowych wciąż nie przyniesie ocieplenia na rynku polskiego długu.