Krakowska firma handlująca artykułami chemicznymi daje sobie kilka miesięcy na negocjacje w sprawie zakupu spółki od Ministerstwa Skarbu Państwa. - Chodzi o firmę, której roczne przychody wynoszą kilkadziesiąt milionów złotych. Według naszej wiedzy, jej rentowność netto sięga kilku procent - mówi Andrzej Zdebski, prezes Krakchemii. Nie zdradza, o jaki podmiot chodzi.
Działalność tej spółki ma być komplementarna do tego, czym zajmuje się Krakchemia. - Jesteśmy zainteresowani "fragmentem" działalności tego przedsiębiorstwa. Dlatego chcielibyśmy przejąć tylko jego część. Zobaczymy zresztą, jaka będzie wycena tej części - zapowiada Andrzej Zdebski. Dodaje, że teraz Krakchemia czeka na ruch ze strony tej firmy. - Już niedługo będziemy wiedzieć, czy do transakcji dojdzie, czy nie - mówi prezes.
W ubiegłym roku grupa Krakchemii zarobiła na czysto nieco ponad 2,8 mln zł. Przychody ze sprzedaży wyniosły 279 mln zł. Zarząd nie publikował prognoz na ten rok. Prezes Zdebski wskazuje, że w 2008 roku rentowność netto powinna sięgnąć 1 proc. (czyli tyle, ile w roku ubiegłym).
Tymczasem akcje Krakchemii wciąż są tańsze niż w ubiegłorocznej ofercie. Wtedy sprzedawano je po 7 zł. Wczoraj na zamknięciu sesji za papier płacono po 3,82 zł. 50 proc. kapitału Krakchemii należy do giełdowej sieci delikatesów Alma Market (AM). Przy takiej cenie nie zamierza ona wychodzić z inwestycji. Prezes AM Jerzy Mazgaj podkreśla, że sprzedaż Krakchemii poniżej ceny emisyjnej nie wchodzi w grę.