W poniedziałek warszawska giełda stanie przed dylematem czy reagować na prawdopodobne początkowe lekkie spadki na europejskich parkietach, czy też nadrabiać stracony dystans do zagranicznych rynków, które w końcówce poprzedniego tygodnia mocniej ruszyły do góry. Pierwsze notowania kontraktów terminowych na indeks WIG20, które zyskują prawie 1 proc. wskazują, że w poniedziałek grany będzie wzrostowy scenariusz.
Rozpoczynający się tydzień może mieć duże znaczenie prognostyczne dla GPW. Może bowiem pozwolić wyjaśnić, czy kwietniowa słabość polskiego rynku akcji (WIG spadł 2,75 proc., podczas gdy np. DAX zyskał 6,33 proc., a S&P500 4,75 proc.), to był przypadek, czy faktycznie na rynku brakuje pieniędzy. Tym samym pozwoli ocenić, czy w maju w Warszawie dalej będzie kontynuowany trend boczny, czy może jednak GPW zacznie odrabiać dystans do czołowych zagranicznych giełd. To o tyle istotne, że obecnie czas gra już na niekorzyść posiadaczy akcji. Im dłuższy będzie trend boczny, tym mniejsze będą szanse na wybicie górą z niego, a większe na wybicie dołem.
Obecnie najbliższym wsparciem na wykresie WIG jest poziom 45400 pkt, natomiast oporem 48200 pkt. Tworzą je ramiona 3,5-miesięcznej formacji trójkąta. Przełamanie jednej z tych barier, będzie na gruncie analizy technicznej, sygnałem do silniejszego spadku lub wzrostu tego indeksu.
W środę na zamknięciu sesji WIG20 zyskał 1,32% i wyniósł 2.922,59 pkt, a WIG zyskał 1,01% wobec wtorkowego zamknięcia 46.691,84 pkt. Obroty na rynku akcji wyniosły 887 mln zł.
Marcin R. Kiepas, analityk X-Trade Brokers DM