- Najgorsze z kryzysu finansowego Wall Street ma już za sobą - uważa guru inwestorów Warren Buffett.
Według Buffetta, szefa firmy ubezpieczeniowej Berkshire Hathaway i najbogatszego człowieka świata według magazynu "Forbes", dużą rolę w załagodzeniu kryzysu odegrała Rezerwa Federalna, pomagając w ratowaniu banku inwestycyjnego Bear Stearns. Zdaniem miliardera, dopuszczenie do jego upadku mogło wywołać panikę wśród inwestorów i spowodować falę bankructw innych tego rodzaju instytucji. Bear Stearns stracił płynność w połowie marca i za 2,4 mld USD zgodził się go przejąć JP Morgan, korzystając w pomocy oddziału banku centralnego w Nowym Jorku.
Buffett przyznał, że sam miał propozycję przejęcia Bear Stearns, jednak nie mógł z niej skorzystać z powodu braku kapitału i czasu na opracowanie odpowiedniego rozwiązania.
Według Buffetta, część banków stała się zbyt wielka, żeby można było kontrolować ryzyko, z jakim mają do czynienia. W sumie z powodu kryzysu, który zaczął się od rynku ryzykownych kredytów hipotecznych w USA, banki na świecie zanotowały ponad 300 mld USD strat i odpisów od wartości obligacji i innych papierów.
Towarzystwo Berkshire Hathaway, centralna część imperium Buffetta, jako firma finansowa też nie uniknęła strat - w I kwartale wartość jej inwestycji spadła o 1,7 mld USD (zysk netto stopniał zaś o 64 proc., do 940 mln USD). Jednak od końca marca firma odrobiła już 500-600 mln USD z kontraktów terminowych. Zdaniem Buffetta, w dłuższym terminie derywaty powinny zapewnić Berkshire pokaźne zyski.