Realizacja projektu budowy nadbałtyckiego rurociągu (BTS- 2), który omijałby Białoruś i Litwę, opóźnia się. Kreml oraz władze stojącej za tym przedsięwzięciem spółki Transnieft nie zdecydowały jeszcze, w którym porcie ta energetyczna trasa przesyłowa będzie kończyła swój bieg. Do lipca ma zostać podjęta decyzja, czy punktem docelowym rurociągu będzie Primorsk czy Ust-Ługa. Stamtąd ropa popłynęłaby tankowcami na Zachód.

Na korzyść Primorska przemawiają względy finansowe. Budowa rurociągu do tego portu kosztowałaby 3,3 mld USD, podczas gdy do Ust-Ługi 3,8 mld USD. Za drugim wariantem trasy lobbują jednak przedstawiciele spółki naftowej Surgutneftegaz. Posiada ona rafinerię w pobliżu Ust-Ługi i lokalizacja w tym miejscu końcówki rurociągu byłaby bardzo intratna dla Surgutneftegazu.

Jednocześnie opłacalność budowy nadbałtyckiego rurociągu staje się coraz bardziej wątpliwa. Eksperci wskazują, że będzie mogła nim popłynąć dostateczna ilość surowca, jeżeli zmniejszy się wywóz ropy rurociągiem Przyjaźń i innymi drogami transportowymi. Zredukowałoby to wpływ państw tranzytowych na eksport rosyjskiej ropy, jednakże mogłoby również zmniejszyć wpływy Kremla w tych krajach. Planowane moce przesyłowe BTS-2 zostały niedawno zredukowane z 75 mln ton ropy rocznie do 50 mln ton.

Problem lokalizacji punktu docelowego nadbałtyckiego rurociągu nie zostanie zapewne rozstrzygnięty do lipca. Rząd przedstawi wtedy ogólną strategię gazociągową.

"kommiersant"