Dzięki zmianom w kodeksie spółek handlowych tzw. wykupy menedżerskie, czyli przejmowanie firm przez menedżerów, będą prostsze. Nie będą oni musieli szukać na to pieniędzy, bo te da im sama spółka. W tej chwili jeśli jakaś osoba z zarządu planuje przejęcie spółki, z reguły musi utworzyć tzw. spółkę specjalnego przeznaczenia (SPV), która zaciąga dług na wykup firmy, w której pracują menedżerowie. Następnie dług ten przechodzi na przejmowaną firmę. - Wprowadzane zmiany diametralnie ułatwią przeprowadzanie takich transakcji - ocenia Michał Popiołek, dyrektor departamentu inwestycji finansowych w BRE Banku. Po zmianach menedżerowie będą mieli łatwiejszy dostęp do przejmowanych spółek, bo w jej imieniu będą mogli zaciągnąć pożyczki, już bez pośrednictwa sztucznego tworu - SPV. Eksperci współpracujący z Ministerstwem Sprawiedliwości mówią, że proponowane zmiany unormują tylko sytuację, która już ma miejsce na rynku. Resort chce w ten sposób wyeliminować podstawianie tych tzw. spółek widm, służących tylko i wyłącznie do pozyskania pieniędzy.

Dzisiaj nadzwyczajna komisja ds. kodyfikacji prawa przedstawi swoje stanowisko do rządowego projektu zmian kodeksu spółek handlowych. Jest ono pozytywne, jako że komisja naniosła jedynie drobne poprawki redakcyjne. - Jeśli na drugim czytaniu nikt nie zgłosi sprzeciwu, być może w piątek będziemy mogli zakończyć prace - mówi poseł Jerzy Kozdroń (PO), przewodniczący komisji.

Nie wiadomo jednak, czy Sejm przyjmie projekt bez zmian, gdyż wchodzący w skład komisji posłowie PiS wstrzymali się od głosu przy głosowaniu nad sprawozdaniem. - Taka liberalizacja może doprowadzić do tego, że w pewnych spółkach, szczególnie tych z udziałem Skarbu Państwa uprzywilejowani będą członkowie zarządów - stwierdził Marek Ast z PiS.

Dzięki trzymiesięcznemu vacatio legis prawnicy mają uzyskać czas na zapoznanie się ze zmianami w prawie. Jednak według nich, tak długi okres jest zbędny. - Nie ma na co czekać z wejściem w życie przepisów. Są to nowe mechanizmy, więc i tak dopiero w praktyce zobaczymy, jak się sprawdzają - mówi Monika Śmigielska z kancelarii Krawczyk i Wspólnicy.