Obecne przepisy regulujące wypłatę wcześniejszych emerytur wygasną z końcem tego roku. Resort pracy skierował wczoraj do konsultacji projekt ustawy o emeryturach pomostowych, która ma zmniejszyć liczbę młodych emerytów. Jeszcze przed wakacjami powinien on trafić do Sejmu.
Zgodnie z projektem prawo do wcześniejszych świadczeń utrzyma 130 tys. osób, a straci ponad 900 tys. W wykazie uprawnionych znalazły się 33 rodzaje prac w szczególnych warunkach i 17 prac o szczególnym charakterze (związanych z bezpieczeństwem publicznym, jak pilot samolotu czy kierowca pojazdów uprzywilejowanych). Nie ma wśród nich m.in. nauczycieli, którym rząd chce zaproponować podwyżki płac w zamian za dłuższą pracę.
Pomostówki mają obowiązywać przez najbliższe 20 lat, bo obejmą tylko osoby urodzone przed 1968 r. Umożliwią przejście na emeryturę na 5, a w szczególnych okolicznościach 10 lat przed osiągnięciem ustawowego wieku uprawniającego do świadczeń.
I tak zapłacą podatnicy
Pracodawcy zatrudniający osoby w szczególnych lub szkodliwych warunkach będą musieli odprowadzać 3 proc. ich pensji na specjalny fundusz. - Pokryje to jednak znikomą część wydatków na emerytury - przyznaje minister pracy Jolanta Fedak. Budżet będzie musiał dokładać do świadczeń kilkaset milionów złotych rocznie. Zdaniem Fedak, kwota ta nie powinna być wyższa niż 0,5 mld zł. Tymczasem tylko w 2006 r. na wypłaty dla młodszych emerytów każdy pracujący musiał dać 2,5 tys. zł. Na wcześniejsze emerytury z FUS poszło wtedy aż 1,6 proc. PKB (czyli ok. 17 mld zł). Wydatki w dalszych latach miały szybko rosnąć i w najbliższych latach przekroczyć 20 mld zł.