Pomysł połączenia Polnordu z Pol-Aquą upadł tak szybko, jak szyb- ko się zrodził. Jeszcze w piątek przed południem Marek Stefański, prezes i większościowy akcjonariusz budowlanej grupy z Piaseczna, twierdził, że fuzja może dojść do skutku, o ile poprawi się "klimat" wokół tego pomysłu. Chodziło mu o postawę instytucji finansowych, będących mniejszościowymi akcjonariuszami Pol-Aquy, którym nie spodobały się parametry transakcji.
Po południu znane było już stanowisko Prokomu Investments, który jest największym akcjonariuszem Polnordu. Kontrolowana przez Ryszarda Krauzego spółka nie godzi się na jakiekolwiek zmiany kluczowych warunków umowy zawartej w kwietniu.
Finansowi mieli inny pomysł
Przypomnijmy, że zgodnie z kwietniowym porozumieniem Pol-Aqua miała odkupić od Prokomu Investments 20-proc. pakiet Polnordu za 400 mln zł (112,26 zł za akcję). Pozostałe papiery dewelopera miała przejąć, wydając w zamian swoje akcje. Parytet wymiany ustalono na 1,45 akcji Pol-Aquy za każdy walor Polnordu. Stosunek ten wynikał ze średnich kursów giełdowych spółek z ostatniego miesiąca poprzedzającego zawarcie umowy.
Propozycja ta spotkała się z chłodnym przyjęciem rynku i kursy obu firm zaczęły spadać.