Będzie rewolucja w przetargach

Firmy, które dbają o środowisko, będą miały większe szanse na wygraną w przetargu

Aktualizacja: 27.02.2017 13:40 Publikacja: 27.05.2008 09:06

Powstał program Ministerstwa Gospodarki i Urzędu Zamówień Publicznych, pojawiła się też nowelizacja Prawa zamówień publicznych. Te dokumenty mają sprawić, że procedury przetargowe, ogłaszane przez instytucje publiczne, będą miały nową jakość. Co to oznacza dla firm starających się o kontrakty rządowe czy samorządowe?

Program zakłada, że zamówienia staną się bardziej dostępne dla małych i średnich przedsiębiorstw. Za swoją proekologiczną i prospołeczną działalność będą one dostawały w konkursach dodatkowe punkty. Jeśli firma wykaże, że np. na własną rękę utylizuje odpady, będzie mogła liczyć na dodatkowe punkty, i być może dzięki temu wygra przetarg. Problemem będzie przekucie programu w konkretne zmiany w prawie i konkretne działania. Musi być wola wdrażania jego założeń w praktyce, po stronie zamawiających.

Czy już wiadomo, kiedy powstanie plan prac legislacyjnych potrzebnych, by stworzyć ustawy, które sprawią, że program zacznie działać?

Jest to zbyt świeży dokument, przyjęty przez rząd na początku kwietnia. Trudno mówić o konkretnych datach. Ale kolejne zmiany w prawodawstwie dotyczącym zamówień będą niezbędne. Choćby dlatego, że Polska musi wdrożyć do swojego prawa tzw. dyrektywę odwoławczą do końca 2009 r. Ona będzie w pewnej mierze regulowała te kwestie, które są zawarte w rządowym dokumencie. Prawo dające nowy kształt i charakter zamówieniom publicznym powinno być gotowe do końca 2009 r. Przy czym zmiany nie powinny być wprowadzane w pośpiechu, bo ich doniosłość jest duża. Niemniej jeszcze w tym roku powinny rozpocząć się konsultacje społeczne.

Czego dokładnie dotyczy "dyrektywa odwoławcza"?

Została uchwalona w grudniu 2007 r. Zmienia starą dyrektywę o zamówieniach publicznych, wprowadzając korekty, które mają lepiej chronić przedsiębiorców w procesie przetargowym.

W programie jest zapis, że e-podpis uprości zamówienia publiczne. W jaki sposób?

W nowelizacji Prawa zamówień publicznych odchodzimy od konieczności stosowania bezpiecznego podpisu elektronicznego, np. w procedurze licytacji elektronicznej. Oznacza to, że procedury będą prostsze i w licytacjach będzie brało udział więcej firm, co z kolei zwiększy konkurencję i - mam nadzieję - doprowadzi do uzyskania korzystniejszych dla zamawiających warunków, na jakich będzie realizowane zamówienie publiczne.

Nie tylko wykonawcy boją się stosowania e-podpisów, ale także zamawiający. Mam nadzieję, że odchodzenie od barier elektronicznych, które rozpoczęliśmy w noweli, będzie kontynuowane.

Dokument zakłada, że firmy, które prowadzą prospołeczną bądź proekologiczną działalność, będą dodatkowo promowane w ubieganiu się o zamówienie publiczne. W jaki sposób będzie oceniana ich działalność?

Już w tej chwili produkt można oceniać pod kątem przyjazności dla środowiska. Przyznaje się mu punkty przy ocenie ofert. Problemem jest to, że zamawiający nie korzystają z tej możliwości. W tym roku rozpoczniemy akcję zachęcania podmiotów do "zielonych zamówień publicznych".

Tu warto wspomnieć, że UE przygotowuje dyrektywę o pojazdach transportowych, która spowoduje, że zamawiający będą musieli po 2012 r. wybierać te, które są nieszkodliwe dla środowiska.

Przejdźmy do praktyki przetargowej. W jakiej branży przetargi charakteryzują się największą konkurencyjnością i tym samym największą liczbą odwołań? Najbardziej widoczne dla opinii publicznej są odwołania w branży budownictwa drogowego, opóźniające powstawanie tras...

Wydaje się jednak, że najwięcej protestów jest podczas zamówień skierowanych do branży IT. Mam własne doświadczenia, bo pracowałem w fundacji państwowej, która nabywała dla Skarbu Państwa programy i systemy. I nie są one dobre. W 2007 r. wpłynęło 50 protestów w około 30 przetargach. Zamawiający nie uwzględnił żadnego protestu. Pojawiło się 9 odwołań. I żadne z nich nie zostało rozstrzygnięte na korzyść uczestnika przetargu. To wskazuje na to, że protesty były nieuzasadnione, a rywalizacja na rynku jest ostra, granicząca z postępowaniem nieetycznym. Bo zdarzały się przypadki, że trzeci czy czwarty, a nawet piąty w kolejności podmiot protestował.

Zdarza się, że startują w przetargu wykonawcy powiązani kapitałowo. Trudno przypuszczać, że będą oni efektywnie rywalizowali o kontrakt. Z punktu widzenia prawa wszystko jest w porządku, bo to są oddzielne podmioty, ale to jest postępowanie nieetyczne.

Czy można coś na to poradzić?

Trudno odebrać firmom prawo do ochrony prawnej. Byłoby to sprzeczne z dyrektywami. Ale nie powinny one go nadużywać. Oczywiście, wykrycie zmowy skutkuje koniecznością anulowania ofert tych wykonawców.

Niektórzy wskazują, że przetargi wciąż będą mogły być wydłużane przez firmy, bo w nowelizacji nieprecyzyjnie określono, co zmusza zamawiającego do wydłużania okresu składania ofert.

W nowelizacji jest wyraźnie wskazane, kiedy zamawiający musi zmienić treść ogłoszenia, w jakich okolicznościach i o ile zobowiązany jest wydłużyć termin składania ofert. Nie powinno być więc problemu, o którym mowa. Wstępna wersja noweli rzeczywiście nie była pod tym względem precyzyjna, ale poprawiliśmy to.

Jakie ważne zmiany niesie ze sobą dla zamawiających i wykonawców nowelizacja?

Obecna ustawa jest napisana z założeniem, że zamawiający i wykonawcy są nieomylni. Praktyka zaś pokazuje, że błędy popełniają obie strony. Nowela daje możliwość np. zmieniania treści zamówienia. Wtedy wydłuża się termin składania ofert, by wykonawcy mogli je dostosować do zmiany.

Drobne błędy w zwycięskich ofertach powodowały często, że wygrywały te droższe, co przynosiło szkodę Skarbowi Państwa. Nie powinno być sytuacji, że wybiera się ofertę o 120 mln zł droższą, bo zwycięzca pomylił się w rachunkach na 47 zł, jak w przypadku fragmentu obwodnicy Wrocławia (UZP stwierdził jednak, że nie złamano prawa podczas przetargu - przyp. red.). Nowela pozwala, by wykonawca poprawił nieistotne błędy w ofercie, które nie godzą w zasadę uczciwej konkurencji i równego traktowania podmiotów.

Nowela wydłuża także termin na składanie odwołania z 7 do 10 dni...

Z punktu widzenia szybkości procesu to rzeczywiście zmiana niekorzystna. Ale przedsiębiorcy na pewno się z niej ucieszą, bo daje ona szanse na wniesienie bardziej efektywnego protestu. Poza tym termin obowiązuje powyżej progów unijnych (137 tys. euro dla dostaw lub usług, 5,278 mln euro dla robót budowlanych - przyp. red.). Poniżej terminy zostają niezmienione.

Wykonawca nie będzie mógł, w przetargu na zamówienie o wartości poniżej progów unijnych, zaskarżyć oferty najkorzystniejszej. Co to oznacza?

Teraz wykonawcy w ogóle nie mają prawa do odwołania. Nowelizacja wprowadziła możliwość odwołań poniżej progów, ale w ograniczonym zakresie, który dotyczy interesu wykonawcy. Będzie on mógł zakwestionować tryb przetargu wybrany przez zamawiającego. Firma będzie mogła też bronić się przed wykluczeniem z przetargu. Będzie mogła protestować, jeśli zamawiający opisze warunki uczestnictwa w przetargu w sposób naruszający prawo i ograniczający dostępność do zamówienia publicznego.

Uważam, że wykonawca powinien mieć ograniczone prawo do kwestionowania ofert pozostałych. Ale powyżej progów unijnych prawo to musi zostać zachowane ze względu na przepisy wspólnotowe.

Projekt wprowadza także zmiany w kontrolowaniu procesu zamówień publicznych. Wygląda na to, że nie będzie kontroli następczej, dokonywanej po zakończeniu przetargu. Rola uprzedniej, przeprowadzanej na początku, będzie zmarginalizowana? Pojawia się pojęcie kontroli doraźnej. Na czym ona będzie polegała?

Kontrola uprzednia zostaje zachowana, ale tylko dla zamówień finansowanych ze środków unijnych o wartości powyżej 10 mln euro na usługi i 20 mln euro na roboty budowlane. Dlaczego? Bo praktyka pokazała, że tylko w 4 proc. przypadków po kontroli uprzedniej prezes UZP zalecał unieważnienie postępowań. Ona była nieefektywna i tylko wydłużała procesy przetargowe.

Nastawiamy się natomiast na kontrolę następczą, która będzie zwana doraźną. Będzie ukierunkowana na postępowania, w których jest duże prawdopodobieństwo wykrycia naruszenia prawa. Już teraz około 50 proc. procesów kontrolnych następczych kończy się unieważnieniem przetargu. Tymczasem większość sił UZP było skoncentrowanych na kontroli uprzedniej. To się zmieni na korzyść kontroli doraźnej, o wiele bardziej efektywnej.

Poza tym prezes Urzędu Zamówień Publicznych będzie musiał wszcząć postępowanie wyjaśniające, jeśli będą sygnały o nieprawidłowościach. Trzeba bowiem sprawdzać sygnały, ale już prowadzenie kontroli wszędzie, gdzie tylko się da, nie jest rozwiązaniem, bo jest nieefektywne.

Krajowa Izba Odwoławcza, działająca przy UZP, nie będzie już mogła unieważnić przetargu z urzędu. Czy to nie wydłuży procesów zamówień?

Ta instytucja miała dać oszczędność czasu, bo mogła unieważniać przetargi prowadzone nieprawidłowo. Praktyka pokazała, że wykonawcy, widząc absurdalność swoich zarzutów wobec innych ofert, nadużywali KIO. Już tak nie będzie. Przetarg może unieważnić zamawiający, jeśli ma podstawy.

Poza tym Krajowa Izba Odwoławcza jest organem nie w pełni sądowym. Nie powinna mieć więc prawa do unieważniania postępowań. Takie prawo może mieć tylko sąd.

Wydaje się również, że dzięki noweli pojawia się sposób na niesolidne firmy, które nie wywiązują się z kontraktów.

Wprowadzimy narzędzie, które wyeliminuje niesolidnych wykonawców z postępowań. Będzie to lista nierzetelnych wykonawców. Jeśli firma trafi tam po orzeczeniu sądowym, nie będzie mogła uczestniczyć w przetargach przez trzy lata.

Nowelizacja dokonuje także zmiany w ustawie o Euro 2012.

Zmieniliśmy artykuł, który był sprzeczny z prawem unijnym. Pozwalał on zamawiającemu, by nie stosował żadnych procedur podczas zamawiania usługi lub budowy związanej z organizacją Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej. Instytucje mogłyby udzielić więc zamówień na miliardy złotych pierwszej lepszej firmie, w niejasnych okolicznościach. To był niebezpieczny, korupcjogenny przepis.

Dziękuję za rozmowę.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego