Nie uważam, żeby członkostwo w strefie euro mogło stanowić jakiekolwiek zagrożenie. Są same korzyści. Niemniej jednak sam proces przystępowania do strefy niesie ryzyko ataków spekulacyjnych, szczególnie jeżeli kraj nie jest dobrze przygotowany - stwierdził minister finansów Jan Vincent-Rostowski pytany, dlaczego rząd odkłada integrację walutową. - Chcemy przystąpić do strefy euro w momencie kiedy będziemy spełniać kryteria z Maastricht z taką nadwyżką, że nikt nie będzie miał wątpliwości, że cały proces jest możliwy - wyjaśnił uczestnikom spotkania organizowanego przez "The Economist".
Kryterium fiskalne spełnione
Od niedawna Polska nie ma problemu z wymogiem zrównoważenia budżetu. Sektor finansów publicznych zamknął ubiegły rok wynikiem minus 2 proc. PKB, tym samym Polska znalazła się poniżej limitu 3 proc. PKB, ustalonego przez Unię Europejską. Coraz większym problemem są natomiast rosnące ceny. Średnioroczna inflacja, mierzona zgodnie z unijną metodologią HICP, wyniosła w kwieniu w Polsce 3,4 proc. Zgodnie z traktatem z Maastricht, górną granicą dla krajów starających się o euro powinna być średnia arytmetyczna wskaźników trzech państw UE o najniższej inflacji, powiększona o 1,5 pkt proc. W kwietniu pułap ten wyniósł 3,43 proc. - odrobinę tylko mniej, niż wskaźnik dla Polski. Ekonomiści są zgodni, że w II połowie roku ciężko będzie zmieścić się nam w granicach narzuconych przez UE. Jan Vincent-Rostowski ocenił jednak, że ponownie spełnimy inflacyjne limity w 2009 r.
Nasz kraj może mieć także problem z innym, pozaekonomicznym kryterium. Chodzi o wymóg niezależności banku centralnego. Bruksela co roku wskazuje, że ustawa o NBP nie zapewnia pełnego rozdziału banku od władz państwowych.
Ryzyko istnieje zawsze