Ropa naftowa drożeje od dwóch dni, bo znowu pojawiły się obawy o ciągłość dostaw tym razem z Morza Północnego po awarii platformy wydobywczej należącej do StatoilHydro. Cena ropy rosła wczoraj także dlatego, że spodziewany spadek kursu amerykańskiego dolara windował popyt na to paliwo.
Przy rosnących cenach ropy naftowej "stosunkowo dobrze" powinny sobie radzić kursy euro, brytyjskiego funta, franka szwajcarskiego, a także koron szwedzkiej i norweskiej - uważa David Woo, globalny strateg walutowy z londyńskiego oddziału Barclays Capital. Jest to trzeci pod względem wielkości obrotów uczestnik rynku walutowego na świecie.
Błędne koło
Kurs dolara stracił w tym roku w stosunku do euro prawie 9 proc., gdyż straty spowodowane zapaścią na rynku hipotecznym grożą recesją w Stanach Zjednoczonych. W tym samym czasie ceny ropy naftowej osiągnęły rekordowy poziom, gdyż producenci ropy, podnosząc jej ceny, rekompensują sobie mniejsze przychody dolarowe z eksportu tego surowca. Powstaje w ten sposób błędne koło, bo wysokie ceny energii zwiększają deficyt handlowy Stanów Zjednoczonych i powstrzymują inne banki centralne przed obniżaniem stóp procentowych w obawie przed inflacją, a to powoduje dalsze osłabianie kursu dolara. 22 kwietnia kurs euro przekroczył barierę 1,60 USD i Barclays Capital prognozuje, że w ciągu trzech miesięcy na dobre wróci do 1,59.
Energooszczędność popłaca