Na dobrym futbolu zarobić mogą też gie łdowi gracze

Gwiazdy mistrzostw Europy na co dzień pracują na dobre wyniki sportowe - a zatem i finansowe - swoich klubó w. Tymi zaś interesują się nie tylko kibice, ale i inwestorzy, którzy już dawno przekonali się, że sukcesy na murawie prawie zawsze zwiastują zwyżkę akcji na parkiecie

Aktualizacja: 27.02.2017 13:13 Publikacja: 09.06.2008 07:37

Kilkadziesiąt europejskich klubów piłkarskich to spółki giełdowe. Juventus czy Roma, Arsenal czy Tottenham, Besiktas czy Galatasaray - taki wybór mają inwestorzy włoscy, brytyjscy i tureccy, chcący wzbogacić swój portfel o "sportowe" papiery. Chętnych nie ma jednak zbyt wielu.

Nie od dziś wiadomo, że nawet wielkie kluby lepiej radzą sobie na boisku niż na parkiecie. Europejscy inwestorzy najwyraźniej nie są przekonani do specyfiki tej branży. Walory większości spółek piłkarskich z Wysp Brytyjskich, które jako pierwsze zainteresowały się tą formą pozyskiwania kapitału, są dziś tańsze niż przed dziesięciu laty, w niektórych przypadkach nawet o kilkadziesiąt procent. Zyski przynosić zaczęły dopiero w tym roku, ale nie jest to raczej trwały trend.

Ryzykowna lokata

Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele. Po pierwsze - duży stopień nieprzewidywalności co do wyników finansowych. Te bowiem zależą w ogromnym stopniu od tego, jak drużynie idzie na boisku - zwycięstwa pociągają za sobą wyższe kontrakty ze sponsorami i stacjami telewizyjnymi oraz premie od UEFA. A sukcesów sportowych nigdy nie można zaprogramować, co w ostatnich latach pokazał choćby przykład dysponującej setkami milionów funtów Chelsea, której mimo dużych oczekiwań nie udało się zdobyć żadnego z europejskich trofeów.

Jednocześnie wydarzenia, które w długiej perspektywie pozwalają wzmocnić klub sportowo, w danym kwartale mogą niekorzystnie zaważyć na zyskach. Dlatego mniejszościowi akcjonariusze klubów niezbyt przychylnym okiem patrzą na spektakularne transfery, duże inwestycje w infrastrukturę czy podwyżki uposażeń piłkarzy.

Prawdziwa fala futbolowych debiutów przetoczyła się przez największe europejskie giełdy w drugiej połowie lat 90. Początkowo rynek był tego typu papierami mocno zainteresowany, co wiązało się z upowszechnieniem wieloletnich lukratywnych umów o sponsoringu, a także z wielkimi oczekiwaniami wobec rozwoju telewizji cyfrowej. Popyt jednak malał z roku na rok, między innymi dlatego, że okazało się, iż pensje graczy rosną szybciej niż wpływy ze sprzedaży praw do transmisji meczów. Coraz mniej było też ofert publicznych.

Roma nawet dla wybrednych

Z wszystkich tych względów akcje klubów piłkarskich są raczej domeną fanów niż inwestorów nastawionych na maksymalizację zysku. Ostatnie miesiące pokazują jednak, że i ci ostatni mogą się zainteresować "piłkarskimi" papierami.

Od początku roku grupujący akcje 27 klubów indeks Bloomberg European Football Club spadł o mniej niż 5 proc., podczas gdy europejski DJ STOXX 600 stracił w tym czasie ponad 13 proc. Aż cztery piłkarskie spółki dały w tym okresie stopę zwrotu wyższą niż 20 proc. Chodzi o AS Roma, Lazio SPA, Millwall Holdings i Sheffield United.

W przypadku Romy 74-proc. zwyżkę jej notowań od początku roku sprowokowały spekulacje prasowe o możliwym przejęciu klubu przez zagranicznego inwestora, ale też wybiegali piłkarze, którzy zostali wicemistrzami Włoch. Kurs spółki dobrze ilustruje sukcesywnie poprawiającą się sytuację rzymskiego klubu w tabeli.

Nie brakuje również przegranych. O 25 proc. spadły akcje Birmingham City, w którym prowadzone jest postępowanie antykorupcyjne, a FC Porto, wyrzucone z tegorocznej Ligi Mistrzów za kupowanie meczów, spadło o 23 proc.

Królują Brytyjczycy

Ze względu na stosunkowo niską liczbę akcji obecnych w obrocie udział Romy w indeksie Bloomberga jest dosyć niski (2,9 proc.). Najważniejszym z tego punktu widzenia klubem na europejskiej mapie piłkarskiej jest Arsenal. Londyńczycy odpowiadają za prawie jedną trzecią indeksu, ale ich akcje notowane są nie na London Stock Exchange, ale na rynku pozagiełdowym PLUS. Obroty są tam niskie nawet jak na "piłkarskie" walory.12 z 27 spółek wchodzących w skład indeksu European Football Club to podmioty angielskie i szkockie. Dla nich właśnie Bloomberg stworzył odrębny wskaźnik. Tenże indeks Bloomberg Football pozostaje dziś na poziomie zbliżonym do tego z początku stycznia, ale w ciągu trzech pierwszych kwartałów 2007 r. zyskał ponad 75 proc.

Charakterystyczne jest, że akcje spółek piłkarskich najbardziej drożeją wiosną, gdy rozstrzyga się kolejność w ligowej tabeli. Jednak największy w ostatnich miesiącach wzrost brytyjskiego indeksu miał miejsce 21 września 2007, gdy jeden z głównych udziałowców Arsenalu, Aliszer Usmanow, zadeklarował, że będzie chciał zwiększyć swój udział w firmie.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy