Jutro odbędzie się w Sejmie pierwsze czytanie nowelizacji ustawy o drogach publicznych. Po jej wejściu w życie nie byłoby winiet. Pojawiłaby się opłata bezpośrednia, tzw. myto, dla wszystkich pojazdów ważących więcej niż 3,5 tony. Co to oznacza w praktyce dla przewoźników?
Zapłoną opony?
Teraz ciężarówki muszą kupować tzw. winietę. Roczny koszt to 2,1 tys. zł lub 2,5 tys. zł, w zależności od kategorii ekologicznej pojazdu. Opłata za przejechanie kilometra nie przekracza więc grosza, bo na terenie Polski ciężarówka przejeżdża rocznie około 30-40 tys. km.
Koszty poruszania się po drogach wzrosłyby po wejściu w życie noweli. Zakłada ona, że kierowcy ciężarówek będą płacili i za autostrady, i za drogi krajowe. - Do tego jednak potrzebne jest wprowadzenie elektronicznego systemu poboru opłat i zakupienie transpondera do każdej ciężarówki. Dziś około 40 proc. je ma - mówi Adrian Furgalski z firmy doradczej TOR.
- Cena urządzenia jest jednak niczym w porównaniu ze wzrostem opłaty za przejazd. Resort infrastruktury przewiduje nawet 2,5 zł za kilometr jazdy autostradą, co oznaczałoby około trzydziestokrotny wzrost kosztów - mówi Tadeusz Wilk, dyrektor departamentu transportu w Zrzeszeniu Międzynarodowych Przewoźników Drogowych.