Polska Izba Ubezpieczeń, do której należą obligatoryjnie krajowi ubezpieczyciele, nie będzie miała prezesa przynajmniej do września. Dopiero wtedy komisja rewizyjna (quasi-rada nadzorcza) przedstawi kandydata lub kandydatów na to stanowisko walnemu zgromadzeniu PIU - wynika z informacji "Parkietu".
Dlaczego komisja potrzebuje tak dużo czasu? Jak ustaliliśmy, o kandydaturach decydowali przedstawiciele największych firm, m.in. Andrzej Klesyk, prezes PZU i Adam Uszpolewicz, szef grupy Commercial Union. Ostatecznie na placu boju spośród 8 kandydatów pozostały dwie osoby: Jarosław Myjak (były prezes CU) i Zygmunt Kostkiewicz, wiceprezes CU Polska - TUnŻ. - Powstał pat, bo Uszpolewicz nie chce oddawać do Izby bardzo dobrego menedżera, jakim jest Kostkiewicz. Z kolei pozostali członkowie komisji obawiają się, że Myjak nie jest dobrym kandydatem. To powoduje, że wybór utkwił w martwym punkcie. Innych, liczących się kandydatów, praktycznie nie ma - mówi źródło "Parkietu".
Potwierdza te doniesienia Marcin Broda, szef firmy Ogma, monitorującej rynek ubezpieczeniowy. - Wiem, że prezydium rekomendowało komisji Jarosława Myjaka na prezesa. Jednak po długiej dyskusji jego kandydatura została odrzucona głosami 8 do 3. Wynik głosowania środowisko uznaje za wyraźne wotum nieufności dla prezydium - mówi Broda.
Pracami zarządu PIU pokieruje w okresie "bezkrólewia" jej wiceprezes, Jan Grzegorz Prądzyński (jest spoza branży).
PIU jest samorządem gospodarczym, zrzeszającym 76 zakładów ubezpieczeń.