Mieszkaniowy.
Czy nie za późno na taki krok? Rynek mieszkaniowy przecież wyraźnie zwolnił.
To fakt. Konkurencja jest teraz bardzo duża po stronie podaży, jednak potencjalny popyt jest ogromny. Przeżyliśmy już jedno załamanie na rynku mieszkaniowym, które miało miejsce w pierwszych latach tego wieku. Jesteśmy bogatsi o doświadczenie z tamtego okresu. Mamy też spory zasób gruntów własnych. Realizujemy już projekt w Krakowie i Lesznie. Wkrótce ruszymy z kolejnym w Warszawie. Będziemy też budować mieszkania w Poznaniu oraz Wrocławiu.
A jakie są Wasze plany, jeśli chodzi o liczbę sprzedawanych mieszkań?
Na pewno nie będziemy czołowym graczem na rynku deweloperskim. Chcemy sprzedawać co roku kilkaset mieszkań z różnej półki cenowej. Oczywiście jeszcze nie od przyszłego roku, ale sądzę, że za 3-4 lata osiągniemy poziom około pół tysiąca mieszkań rocznie.
Mówi Pan o rozwoju deweloperki mieszkaniowej, a nie komercyjnej. Tymczasem wystarczy przejechać się Al. Jana Pawła II w Warszawie, żeby zobaczyć kolejne biurowce, które powstają pod szyldem Skanska...
W roli dewelopera występuje tu Skanska Property Poland. Nasza Skanska jest natomiast wykonawcą tych biurowców, podobnie jak innych budynków wznoszonych przez Skanska Property Poland.
Jakie są powiązania między Skanska Property Poland a spółką kierowaną przez Pana?
Formalnie nie ma bezpośrednich powiązań. Istnieją one na szczeblu właścicielskim, tzn. szwedzka Skanska AB kontroluje obie firmy. Skanska Property Poland nie jest zatem naszą spółką córką, lecz "siostrą" budowlanej spółki Skanska.
Rozumiem zatem, że kilkudziesięciu milionów złotych zysku, jaki Skanska Property Poland miała zrealizować ze sprzedaży w lipcu działki w Wilanowie, nie ujrzymy w sprawozdaniu polskiej grupy Skanska?
Zgadza się.
Wróćmy do podstawowej działalności firmy. Dlaczego Skanska zrezygnowała ze startu w przetargach na budowę stadionu Legii czy Baltic Arena? Czy pozostałe stadiony, które mają powstać na Euro 2012 również będą poza Waszym zainteresowaniem?
Na pewno nie chodzi o brak referencji. Jednak wtedy, kiedy ogłaszano przetargi na budowę wspomnianych przez Pana stadionów, mieliśmy w pełni obłożony portfel zamówień w segmencie budownictwa ogólnego. Jeśli chodzi o udział w kolejnych przetargach "stadionowych", to będzie uzależniony od tego, czy będą one sensowne z punktu widzenia biznesowego. Te projekty traktujemy jak każdy inny i nie ma znaczenia, czy będą mieć etykietkę Euro 2012, czy też nie. Nie zdziwię się, jeśli te przetargi będą wygrywać firmy nie w pełni gotowe do realizacji tych zadań i dopiero po zdobyciu kontraktów będą organizować odpowiednie zasoby.
My startujemy natomiast jedynie w przetargach, w wypadku których zawczasu przygotowaliśmy się do realizacji zadania. I takie selektywne podejście przynosi efekty. Nasza wygrywalność wynosi 35-40 proc., a to oznacza, że przynajmniej co trzecia złożona przez nas oferta jest zwycięska