Zarówno Europejczycy, jak i Amerykanie nie doceniają starań swoich banków centralnych oraz rządów, usiłujących zapanować nad globalnym spowolnieniem gospodarczym - wynika z sondażu dziennika "Financial Times" oraz instytutu Harrisa.

Choć największa gospodarka Europy radzi sobie relatywnie dobrze, szczególnie krytyczni są Niemcy. Aż 74 proc. ankietowanych uważa, że to przede wszystkim rząd odpowiada za pogorszenie sytuacji gospodarczej w kraju. Brytyjczycy, pomimo niechęci do premiera Gordona Browna, udzielali takiej odpowiedzi w 63 proc. Ewenementem są Hiszpanie, ciężko doświadczeni załamaniem na rynku nieruchomości - tylko połowa z nich widzi w tym skutek działań gabinetu w Madrycie. Jako "fatalną" reakcję swojego rządu na spowolnienie gospodarcze oceniło 88 proc. Niemców. Malkontentami

okazali się również Francuzi i Włosi, z których

blisko 80 proc. wybrało tę samą odpowiedź. Amerykanie byli nieco mniej krytyczni.

Wśród respondentów, którzy dostrzegli pogarszający się stan gospodarki, tylko 5 proc. Hiszpanów, 8 proc. Niemców i niewielu więcej Włochów i Francuzów uznało reakcję Europejskiego Banku Centralnego za właściwą. Dla porównania: 23 proc. wyspiarzy korzystnie oceniło Bank Anglii. Na nieco tylko mniejsze uznanie Amerykanów zasłużyła sobie Rezerwa Federalna.