Toyota Motor Corporation, drugi pod względem wielkości i najbardziej rentowny producent samochodów na świecie, obniżył wczoraj prawie o 7 proc. prognozę sprzedaży na 2009 rok. Jako powód tej korekty koncern podał znaczny spadek popytu na zachodnich rynkach wynikający z wysokich cen paliw i kredytowej blokady.
Pogorszenie prognoz Toyoty to kolejne potwierdzenie słabnącej koniunktury na rynku motoryzacyjnym, gdzie jego najwięksi gracze borykają się przede wszystkim z mniejszym popytem w Stanach Zjednoczonych i zachodniej Europie, zwłaszcza na najdroższe, a więc najbardziej opłacalne paliwożerne pojazdy.
Toyota zamierza sprzedać w przyszłym roku na całym świecie 9,7 mln samochodów osobowych, furgonetek i ciężarówek. Wcześniejsza prognoza zakładała zbyt na poziomie 10,4 mln pojazdów. Jeszcze żaden światowy producent nie zdołał przekroczyć bariery 10 milionów sprzedanych aut w jednym roku.
Już wcześniej zarząd Toyoty podjął decyzję o wstrzymaniu na trzy miesiące produkcji SUV-ów sequoia i pikapów tundra w Stanach Zjednoczonych, gdy wzrost cen benzyny o ponad jedną trzecią zagroził spadkiem sprzedaży na tym rynku do poziomu najniższego od 15 lat. Wiceprezes Toyoty Takeshi Uchiyamada poinformował wczoraj, że "firma zlikwiduje jedną z dwóch dziennych zmian w swoich zakładach w Wielkiej Brytanii i w Polsce w dalszej części tego roku".
Prezes Katsuaki Watanabe zakłada, że rozwój produkcji i sprzedaży w Chinach, Indiach, Brazylii i Rosji zrównoważy spadek popytu na zachodnich rynkach. Na początku przyszłej dekady Toyota chce produkować i sprzedawać milion aut rocznie w Chinach. Liczba dilerów wzrośnie tam do 850 z 500, a w Rosji do 148 z 72.