Trzymanie się głównego trendu i poszukiwanie sygnałów zapowiadających jego odwrócenia się jest obecnie najbardziej skuteczną metodą zachowania na warszawskim parkiecie. Wydarzenia toczą się wedle scenariuszy bardziej pesymistycznych niż te przedstawiane przez najzagorzalszych giełdowych niedźwiedzi. Z jednej strony, to potwierdzenie tego, jak bardzo źle jest na parkiecie, z drugiej, przekonuje, że mamy do czynienia z kulminacją, przynajmniej na krótką metę, negatywnych zjawisk.

Skala wczorajszej przeceny i przełamanie przez WIG kolejnego wsparcia, jakim było 28,5 tys. pkt, ma bez wątpienia negatywny wydźwięk. Tak samo źle wygląda duża szerokość zniżki - na wartości straciło aż 81 proc. spółek. Korzystną okolicznością były natomiast niewielkie obroty towarzyszące wyprzedaży. Tego elementu występującego nie tylko podczas jednej sesji, ale całej fali spadkowej, najbardziej brakuje, by zacząć myśleć o nadejściu lepszych czasów na dłużej. Pozytywnie w dłuższym terminie trzeba też patrzeć na deprecjację złotego. Indeksy MSCI wykazują w ostatnich 3 miesiącach spadek polskiego rynku akcji o 38,9 proc., a w dolarze aż o 50,8 proc. Jednak z perspektywy tego roku lub ostatnich 12 miesięcy aż tak wielkich różnic nie widać. To pokazuje, jak silny był wcześniejszy wzrost notowań naszej waluty.

Spadek wartości złotego nie jest jednak w krótkim terminie dobrze odbierany, gdyż oznacza odwrót od rynków wschodzących. Wzmacnia też obawy o wyniki banków. Zwiększone koszty obsługi walutowych kredytów hipotecznych mogą zwiększyć liczbę osób nieradzących sobie ze spłatami, a to pogorszyć saldo rezerw. Sytuacja jest mniej niepokojąca dopóki trwa wzrost płac i zatrudnienia. Historia ostatnich miesięcy jednak pokazuje, że jeśli coś może pójść źle, to pójdzie, więc inwestorzy powinni taki scenariusz brać pod uwagę i zapewne też go biorą, sądząc po cenach akcji naszych banków.

Perspektywa zniżki S&P 500 w stronę dołków z lat 2002-2003, czyli 777-800 pkt, będzie ciążyć naszemu rynkowi. Na słabość amerykańskiej giełdy wpływać zaś będzie weryfikowanie zawyżonych prognoz wyników na IV kwartał.