Po dwóch tygodniach spadków na giełdach i osłabiania się walut doszło w końcu do znacznego wzmocnienia złotego na fali polepszenia się nastrojów na świecie oraz "interwencji politycznej" naszego rządu. Mapa drogowa wprowadzenia naszego kraju do strefy euro, konsultacje z opozycją i prezydentem dały jasny sygnał inwestorom, że władze nie będą się bezczynnie przyglądały rozwojowi sytuacji kryzysowej na świecie i są zdeterminowane do przyjęcia wspólnej waluty wcześniej niż później - co uchroni w przyszłości nasz rynek przed spekulacyjnymi i gwałtownymi zmianami wartości złotego. Skutkiem tego po południu oglądaliśmy kilkugroszowe spadki euro i dolara do złotego wobec stabilnych kursów innych walut naszego regionu. Dolar, który rano kosztował prawie 3,07, późnym popołudniem wyceniany był poniżej 2,95. Daleko jeszcze do euforii i powrotu naszej waluty do wartości sprzed choćby dwóch miesięcy - gdyż światowy kryzys, z jakim mamy do czynienia, nie powiedział jeszcze chyba ostatniego słowa.