Opinie komentatorów politycznych są zgodne: wybory prezydenckie w USA nie przebiegały w tak nerwowej atmosferze od czasu Wielkiego Kryzysu z lat 30. XX w. Amerykanie jednym okiem śledzą zawirowania na rynkach finansowych, drugim zaś kampanię wyborczą. Nie sposób uniknąć pytania, który z kandydatów, republikanin John McCain, czy demokrata Barack Obama lepiej pokieruje pogrążającą się w kryzysie gospodarką?
Prezydenci a rynki finansowe
Jeśli zaufać historii i statystyce, dla Wall Street korzystniejsze byłoby zwycięstwo Obamy. Począwszy od lat 20. XX w., pod rządami każdego demokratycznego prezydenta indeks Dow Jones Industrial Average umacniał się średnio o 91 proc. Gdy w Białym Domu rezydował republikanin, najstarszy wskaźnik nowojorskiej giełdy zyskiwał średnio 62 proc. Wyliczenia te nie uwzględniają obecnego prezydenta George?a W. Busha. Nim upłynie jego kadencja, na Wall Street może się jeszcze wiele wydarzyć, lecz obecnie wskaźnik amerykańskich blue chips znajduje się o 13 proc. niżej niż przed ośmiu laty, gdy Bush obejmował urząd. Spośród wszystkich amerykańskich prezydentów ostatnich 90 lat, tylko dwóch, także republikanów, osiągnęło pod tym względem gorszy wynik. Niechlubny rekord należy do Herberta Hoovera, którego urzędowanie niemal w całości przypadło na okres Wielkiego Kryzysu. Gdy składał urząd, DJIA był o 83 proc. niżej niż w chwili jego inauguracji. Rządom Richarda Nixona, którego druga kadencja przypadła na bessę z lat 1973- 1974, towarzyszyła przecena indeksu 30 największych amerykańskich spółek o 17 proc. Z drugiej strony, rekordowej hossie także patronował republikanin Calvin Coolidge. Jego rządy w latach 1923-1929 przyniosły wzrost DJIA o 256 proc. Po piętach depcze mu demokrata Bill Clinton. Jego ośmioletnia prezydentura stanowiła tło do wzrostu tego indeksu o blisko 230 proc. Franklin D. Roosevelt, który przeprowadził amerykańską gospodarkę przez kryzys lat 30. oraz II wojnę światową, zapewnił Wall Street odbicie o 195 proc.
Szanse na ożywienie
Poszczególne prezydentury różnią się długością, lepiej więc skoncentrować się na rocznej dynamice DJIA. I tak, gdy Biały Dom był w rękach demokratów, indeks ten zyskiwał każdego roku 14 proc. Gdy zasiadali tam przedstawiciele Partii Republikańskiej, dynamika nowojorskiej giełdy wynosiła tylko 8 proc. rocznie. Prawdopodobieństwo, że pierwszy rok urzędowania nowo wybranego prezydenta Wall Street zakończy na plusie, także jest większe w przypadku demokratów. - Zakrawa to na ironię, ponieważ większość osób uważa, że rynki finansowe radzą sobie lepiej pod rządami republikanów niż demokratów - ocenił Nick Sargen, dyrektor ds. inwestycji w Fort Washington Investment Advisors. Nie powinno więc dziwić, że inwestorzy z Wall Street opowiadają się w tegorocznych wyborach za Obamą.