Złe scenariusze nie muszą się spełnić

Rozmowa z Markiem Buczakiem, dyrektorem ds. rynków zagranicznych w Quercus TFI

Aktualizacja: 23.02.2017 13:04 Publikacja: 24.09.2011 02:35

Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych w Quercus TFI fot. d. matloch

Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych w Quercus TFI fot. d. matloch

Foto: Archiwum

Czy Polska jest rynkiem wschodzącym?

W odczuciu wielu inwestorów zagranicznych – tak, chociaż jesteśmy już raczej rynkiem z pogranicza, częściowo wschodzącym, a częściowo już dojrzałym. Polska powinna być traktowana jako rynek bezpieczniejszy od wielu typowych rynków wschodzących o wysokim tzw. współczynniku beta, jak Rosja czy Turcja.

Co łączy Polskę z Brazylią lub Turcją?

To, co łączy te kraje, to potencjał wzrostowy gospodarki, wyższy niż w wypadku krajów rozwiniętych. Porównywanie Polski do Brazylii w kategoriach rynkowych jest jednak niewłaściwe. Podstawowym problemem państw Europy Środkowo-Wschodniej, tzw. grupy CEE, do której zaliczamy Polskę, Czechy i Węgry, oraz krajów na południowym wschodzie Europy (SEE), czyli Bułgarii i Rumunii, jest demografia. Z oficjalnych statystyk wynika, że ludność tych krajów  kurczy się, także na skutek migracji, co niekorzystnie przekłada się na gospodarkę.

Rozwój gospodarczy tych państw sprowadza się do integracji z Unią Europejską i dorównywania poziomem życia do standardów zachodnich, w dużej mierze dzięki dotacjom unijnym.

W Turcji czy Brazylii sytuacja jest zupełnie inna. Są to duże kraje, których rozwój jest napędzany wzrostem demograficznym. W Turcji każdego roku przybywa ok. 0,5 mln mieszkańców, co naturalnie napędza popyt konsumpcyjny. Ponadto są to kraje niskich kosztów i dużej konkurencji na rynku pracy, mają więc możliwość rozwoju przez zwiększanie eksportu.

Ostatnie dane o wzroście polskiego PKB pokazują, że w niewielkim stopniu zależał on od eksportu netto. Nie jest to chyba typowe dla rynków wschodzących, których gospodarki w znacznym stopniu bazują na eksporcie?

Tak rzeczywiście jest, choć nie jest to regułą. Wzrost gospodarczy Turcji o prawie 9 procent w zeszłym roku (w tym roku zgodnie z prognozami ma to być ok. 5–6 proc.) był w dużej mierze spowodowany popytem wewnętrznym. Kontrybucja eksportu netto była niewielka, podobnie jak inwestycji. Podstawy tureckiego wzrostu nie są więc zdrowe.

Polska jest w o tyle lepszej sytuacji, że dużo inwestuje w infrastrukturę. To inwestycje napędzają u nas wzrost gospodarczy, np. gorączkowe przygotowania do Euro 2012. Mimo to oczekiwane pogorszenie sytuacji gospodarczej krajów Unii w drugim półroczu, szczególnie w IV kwartale, bez wątpienia odciśnie piętno na naszej gospodarce. Obecnie trudno ocenić, jaka będzie skala spowolnienia gospodarczego. Na recesję na razie się nie zanosi, jednak nad światową gospodarką wisi widmo poważnego spowolnienia. Najwięcej zagrożeń dla polskiej gospodarki płynie z zewnątrz. Patrząc na fundamenty, widzimy, że Polska w dalszym ciągu wypada dobrze na tle krajów regionu, wzrost gospodarczy jest zdrowy, oparty na wielu filarach. Dzięki temu można założyć, że w razie światowej dekoniunktury nasz rynek będzie stabilniejszy. Polskie spółki będą prawdopodobnie wyceniane z premią za stabilność.

Czy to nie jest tak, że w wypadku zawirowań na rynkach finansowych inwestorzy w pierwszej kolejności uciekają z rynków rozwijających się, mimo że przynoszą one wyższe stopy zwrotu niż rynki dojrzałe?

Rzeczywiście – inwestorzy zagraniczni są bardzo aktywni na rynkach wschodzących w okresach dobrej koniunktury i niskiej awersji do ryzyka, a w niepewnych czasach wybierają stabilniejsze kraje rozwinięte oraz spółki i sektory defensywne. Musimy jednak mieć świadomość, jacy inwestorzy zagraniczni inwestują w Polsce. Tylko w niewielkim stopniu są to fundusze światowe. W przeważającej mierze w Polsce pieniądze swoich klientów lokują fundusze regionalne, inwestujące w Europie Środkowo-Wschodniej i Rosji. Jeżeli rzeczywiście w gospodarce światowej dzieje się coś złego, to fundusze tego typu mają dwa wyjścia – albo sprzedają akcje i zabezpieczają się krótkimi pozycjami na kontraktach terminowych, albo zmieniają strukturę portfela. W okresach koniunktury w portfelach takich funduszy największy udział stanowi Rosja, jednak przy realizacji negatywnego scenariusza zwiększają one udział polskich spółek – z reguły i tak dość duży, porównywalny do akcji czeskich i węgierskich razem wziętych – kosztem rosyjskich, których kondycja w dużej mierze zależy od światowego popytu na surowce.

Podczas hossy na emerging markets można dużo zarobić. Czy to oznacza, że podczas spadków można równie wiele stracić?

Jeżeli w ostatni czwartek DAX spadł o niecałe 5 proc., to WIG20 nurkował o ponad 7 proc. Nie można wykluczyć powtórzenia scenariusza sprzed półtora miesiąca. Podczas sierpniowych spadków rozbieżność między spółkami polskimi a zagranicznymi była jeszcze lepiej widoczna. Wówczas niektóre polskie spółki potraciły w krótkim czasie po kilkanaście, kilkadziesiąt procent. Zarządzanie funduszami i aktywami zostało wtedy zastąpione zarządzaniem płynnością. TFI, żeby poradzić sobie z falą umorzeń, musiały wyprzedawać akcje bez względu na cenę. Problemy płynnościowe funduszy nakręciły spiralę spadków, szczególnie w Polsce, tutaj klienci zareagowali w pierwszej kolejności. Po dwóch tygodniach również fundusze londyńskie i frankfurckie zaczęły mieć problemy z płynnością, co dodatkowo wydłużyło spadki. Problemy z płynnością funduszy inwestycyjnych w dużej mierze przesądziły o głębokości tamtej korekty.

Na jaki rodzaj ryzyka są najbardziej wyczuleni inwestorzy zagraniczni inwestujący na naszym rynku akcji?

Inwestorzy zagraniczni są bardzo wrażliwi na ryzyko polityczne. W wypadku mniej stabilnych rynków, jak Brazylia czy Turcja, inwestorzy z dużą uwagą śledzą bieżące wydarzenia polityczne. Akurat pod względem polityki gospodarczej Polska jest pozytywnie oceniana za granicą, mimo że ostatnio na tej pozytywnej opinii zaciążyło wprowadzanie zmian w systemie emerytalnym. OFE bardzo pozytywnie wpływały na rynek akcji, stabilizowały go – podczas zwyżek realizowały zyski, w trakcie dołków kupowały akcje. To dlatego spółki na warszawskim parkiecie przestały być notowane z wysoką premią, często przekraczającą 30 procent w stosunku do spółek z regionu. Kiedy zaczęła się debata na temat OFE, polski rynek akcji zachowywał się dużo słabiej w obawie, że OFE spotka taki sam los jak węgierskie fundusze emerytalne, które zostały znacjonalizowane. W związku ze zbliżającymi się wyborami w Polsce część inwestorów zagranicznych przyjęła postawę wyczekującą. Nie kwapią się do zakupów z uwagi na niepewność co do wyniku wyborów i wątpliwości związane z polityką gospodarczą nowego rządu.

Czy teraz jest dobry moment, żeby zainwestować swoje oszczędności w fundusz BRIC lub turecki?

W bliskiej perspektywie nie jesteśmy pewni, co się wydarzy. Najrozsądniejsze jest obecnie defensywne, ostrożne podejście do inwestowania. Inwestowanie krótkoterminowe w dzisiejszym otoczeniu rynkowym dla inwestora indywidualnego nie ma sensu. Nie da się precyzyjnie określić, kiedy najlepiej kupić, a kiedy sprzedać, rozpatrując kilkudniową perspektywę.

Przyjmuję jednak scenariusz spowolnienia gospodarczego, a nie recesji, biorąc pod uwagę, że dane makroekonomiczne, przynajmniej historyczne, są jeszcze dobre, podobnie jak wyniki spółek za II kwartał. Jednak coraz więcej obaw wzbudza we mnie pasywność, a być może nawet bezradność instytucji międzynarodowych i poszczególnych państw wobec postępującego kryzysu zaufania, obniżania ratingów, coraz mniej korzystnych wskaźników wyprzedzających. Brak działania może w średnim terminie wywołać duże turbulencje na giełdach.

Zakładając przynajmniej trzyletnią perspektywę inwestycyjną, na rynkach wschodzących bez wątpienia będzie można jeszcze zarobić. Można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że gospodarki wschodzące w ciągu trzech lat zdecydowanie się rozwiną.

Rynki zdyskontowały obecnie wiele negatywnych scenariuszy, które niekoniecznie muszą się zrealizować.

Dziękuję za rozmowę.

Marek Buczak

Od dekady zajmuje się rynkami wschodzącymi. W  latach  2003–2004 pracował w DWS Investments we Frankfurcie w dziale zarządzania ds. rynków wschodzących, a następnie w latach  2005–2008 w DWS Polska TFI, gdzie odpowiadał za analizę spółek z regionu Europy Środkowo-Wschodniej oraz Turcji. Od kwietnia  2007 roku zarządzał częścią zagraniczną funduszu DWS Polska FIO Top50 Małych i Średnich Spółek Plus, a od stycznia 2008 roku subfunduszami DWS BRIC, DWS Zmian Klimatycznych, DWS Nieruchomości i Budownictwa.

Od czerwca 2008 roku jest pracownikiem i akcjonariuszem Quercus TFI, gdzie zarządza funduszami Quercus Bałkany i Turcja oraz Quercus Rosja.

Quercus jest pierwszym w Polsce towarzystwem funduszy inwestycyjnych, które zostało spółką publiczną,debiutując w 2008 r. na NewConnect. JAM

 

 

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego