– Warszawski rynek akcji jest silnie skorelowany z niemieckim, a według naszych prognoz latem przyszłego roku DAX prawdopodobnie przebije poziom 8 tys. pkt – mówi Baertschi. Zwraca przy tym uwagę, że dokładnie rok temu prognozy jego banku zakładały przebicie przez DAX poziomu 7 tys. pkt latem tego roku.
Zanim jednak na GPW powróci fala zwyżek, inwestorów czeka raczej ciężki ostatni kwartał roku. – Spółki giełdowe na pewno pokażą gorsze wyniki za III kw. Nastroje na giełdach w najbliższych miesiącach może pogorszyć niepewność co do tego, czy Hiszpania w końcu poprosi o pomoc finansową i wykup swoich obligacji oraz problem amerykańskiego zadłużenia – podwyższenie jego limitu będzie na pewno jednym z pierwszych zagadnień, z którym będą musiały zmierzyć się USA po wyborach prezydenckich – argumentuje Baertschi.
Ten rok SP500 zakończy prawdopodobnie na poziomie 1350 pkt, a DAX spadnie do 7 pkt. Dlatego Bank Sarasin, będący przede wszystkim bankiem inwestycyjnym, zarządzającym aktywami rzędu 96,4 mld franków, niedoważa akcje. Bank niedoważa również obligacje skarbowe (choć wciąż widzi potencjał na wzrost cen obligacji rynków wschodzących) i surowce, większość aktywów lokując w środkach płynnych i inwestycjach alternatywnych.
– Dopóki Fed będzie utrzymywać stopy procentowe na zerowym poziomie, ceny złota będą rosnąć. Dla polskich inwestorów może to być relatywnie gorsza inwestycja ze względu na prawdopodobną aprecjację złotego – przewiduje Baertschi. W połowie przyszłego roku kursy głównych walut spadną do 3,90 zł za euro, 3,12 za frank szwajcarski i 2,90 za dolara.
Od przyszłego roku światowa gospodarka – choć powoli – zacznie przyspieszać. PKB Polski w 2013 r. wzrośnie o 3 proc. wobec 2,5 proc. w tym roku. Zdaniem dr. Stephana Sigrista z W.I.R.E. – think tanku Banku Sarasin i Uniwersytetu w Zurychu – stoimy u progu rewolucji przemysłowej. Motorem wzrostu gospodarczego w przyszłości będzie technologia umożliwiająca druk w trzech wymiarach. – Wyobraźmy sobie, że skanujemy przedmiot, który mamy w domu, przesyłamy go e-mailem do znajomego na drugim końcu świata, a on go sobie drukuje – mówi Sigrist. – Doprowadzi to do zatarcia granic pomiędzy światem wirtualnym a rzeczywistym i do nieodwracalnych zmian w produkcji przemysłowej – przekonuje.