W końcówce roku indeksy powinny pójść w górę

Ostatnio najmocniej drożały spółki średnie i małe. To właśnie w nich nadal drzemie największy potencjał wzrostowy – wynika z ankiety przeprowadzonej wśród kilkunastu analityków.

Aktualizacja: 11.02.2017 11:33 Publikacja: 04.10.2013 14:00

W końcówce roku indeksy powinny pójść w górę

Foto: Bloomberg

Od początku roku WIG zyskał 7,3 proc. Znacznie gorzej radzą sobie największe spółki. Opisujący je WIG20 stracił ponad 6 proc. Z kolei mWIG40 oraz sWIG80 przyniosły ponadprzeciętną stopę zwrotu: odpowiednio 30,6 proc. oraz 29,2 proc. Co będzie dalej? Zapytaliśmy o to analityków. W naszej ankiecie udział wzięło kilkunastu ekspertów, reprezentujących dziewięć biur maklerskich. Wśród nich byli zarówno specjaliści od fundamentów, jak i ci zajmujący się analizą techniczną. Wnioski? Jest spora szansa na dalsze zwyżki.

WIG20 nadal pod presją

Analitycy wprawdzie nie są jednomyślni, ale zdecydowana większość z nich spodziewa się wzrostu indeksów. Średnia z ich wskazań to prawie 4-proc. zwyżka WIG do końca 2013 r.

Gorzej oceniają perspektywy dla blue chips, spodziewając się średnio ok. 2-proc. wzrostu. Większość ankietowanych obstawia, że WIG20 na koniec grudnia przebije psychologiczną barierę 2500 pkt. Pojawiło się też jednak kilka bardziej pesymistycznych wskazań, wśród których jest też prognoza aż 20-proc. spadku. Analitycy wskazują, że wycenom największych firm może szkodzić trudna sytuacja na rynku surowców. Są one też bardziej podatne na czynniki globalne, ponieważ ich akcjami obracają przede wszystkim inwestorzy zagraniczni. Dlatego mogą ucierpieć na spodziewanym ograniczeniu skupu aktywów przez Fed.

Małe z potencjałem

W jaśniejszych barwach eksperci widzą przyszłość tegorocznych liderów – czyli spółek średnich i małych. Spodziewają się, że średnio mWIG40 zyska jeszcze nieco ponad 5 proc., a sWIG80 prawie 8 proc.

– Według naszych założeń WIG może wzrosnąć do 55 tys. punktów, przy czym na zwyżki będą mogli liczyć przede wszystkim inwestujący w małe i średnie spółki – uważa Jarosław Niedzielewski, dyrektor działu inwestycji Investors TFI. Podobnego zdania jest Mateusz Hyży, analityk Grupy Trinity. – Szczególnie interesującym segmentem mogą pozostawać w perspektywie końca roku nadal mali i średni emitenci, w tym też ci z sektora przemysłowego, którzy okres spowolnienia wykorzystali na optymalizację kosztową. Przez to mogą teraz w pierwszej kolejności skorzystać na ożywieniu – mówi. Dodaje, że za kontynuacją zwyżek w sektorze „misiów" przemawia również mniejsze uzależnienie ich kursu od środków największych graczy, a napływ nowych funduszy do krajowych TFI może być dla nich bardzo korzystny. – Weryfikację podstaw do wzrostu uzyskamy wraz z publikacją wyników za III kwartał, kiedy to powinniśmy uzyskać twarde potwierdzenie, że oczekiwana kontynuacja hossy w ostatnim kwartale ma solidne przesłanki – mówi.

Korekta niewykluczona

Tomasz Hońdo, starszy analityk Quercus TFI, podkreśla, że na tym etapie ożywienia nie widać jeszcze presji inflacyjnej. – To umożliwia Radzie Polityki Pieniężnej utrzymywanie stóp procentowych na rekordowo niskim poziomie, a to kolejny czynnik sprzyjający akcjom – mówi. Z kolei Łukasz Rosiński, dyrektor zarządzający DM Infinity8, dodaje, że sytuacji na giełdzie powinno też sprzyjać „zmiękczanie" pierwotnych założeń reformy OFE.

Należy mieć jednak świadomość, że gra pod odbudowę wyników poszczególnych spółek z GPW już jakiś czas temu nabrała tempa. – O sile tego ruchu świadczy choćby szybkość, z jaką zanegowano spadki sprowokowane nową propozycją rządową w sprawie zmian zasad działania OFE. Zatem ryzyko korekcyjnego ruchu jest też coraz większe – ostrzega Maciej Bobrowski, szef działu analiz DM BDM. Zaznacza jednocześnie, że po  sezonie wyników za III kwartał nadal będzie sporo ciekawych tematów inwestycyjnych.

USA w centrum uwagi

W ostatnim czasie to właśnie zza oceanu napływają cenotwórcze informacje. Zamieszanie z budżetem USA czy też  problem z limitem zadłużenia to tylko niektóre z nich. Wśród czynników ryzyka pojawia się też ograniczenie skupu aktywów przez Rezerwę Federalną. – Naszym zdaniem operacja ta będzie przebiegała stopniowo, więc jest jeszcze czas na kontynuację trendu wzrostowego na GPW – ocenia Hońdo. Większym pesymistą jest Bobrowski. – Obawiamy się, że nawet bardzo ostrożne odchodzenie przez Fed od obecnej polityki może mieć odczuwalne reperkusje dla poszczególnych klas aktywów, szczególnie po ostatnich zwyżkach na rynkach akcji – mówi.

Gdyby rzeczywiście amerykańskie indeksy weszły w fazę głębszej korekty, nie pozostanie to bez wpływu na naszą giełdę. – Jeśli tak się stanie, to inwestorzy dopiero w 2014 r. roku mogą zacząć doceniać poprawiające się fundamenty spółek z  GPW – mówi Łukasz Wróbel, główny analityk Noble Securities. Jego zdaniem utrzymanie QE3 na obecnym poziomie do końca roku jest bardzo prawdopodobne.  Teoretycznie powinno to być pozytywnym bodźcem dla rynku akcji. – Ale gdy inwestorzy zaczną uwzględniać, że to wynika nie tyle z kondycji rynku pracy, ile z niższych prognoz wzrostu PKB za IV kwartał, amerykańskie indeksy mogą oddać kilka procent z wypracowanych od początku roku zysków – uważa analityk.

[email protected]

 

Pytania do Rolanda Paszkiewicza, szefa działu analiz w CDM Pekao

Jaki będzie czwarty kwartał? Czy warto kupować jeszcze akcje i liczyć na zwyżki cen do końca roku?

Myślę, że warto. Patrząc przez pryzmat cyklu koniunkturalnego, dołek gospodarczy jest już za nami. Z historycznych analogii wynika, że przed nami jeszcze co najmniej cztery kwartały wzrostu dynamiki PKB. Ostatni odczyt PMI, który na poziomie subindeksu zatrudnienia był najwyższy od ponad 5 lat, pokazuje, że przedsiębiorcy z coraz większą ufnością patrzą w przyszłość. Jednocześnie oczekiwania inflacyjne konsumentów i przedsiębiorców są na niskich poziomach. Taka sytuacja makroekonomiczna jest optymalna dla wzrostu zysków przedsiębiorstw.

Które firmy najbardziej skorzystają na ożywieniu?

Analizując spółki pod kątem sektorów, można zauważyć, że inwestorzy coraz chętniej kupują papiery firm działających w modelu biznes to biznes. Mowa m.in.o branży IT, producentach maszyn czy branży budowlanej. To są firmy, których wzrost przychodów i zysków jest najsilniejszy w okresie pełnowymiarowego (a więc obejmującego wzrost inwestycji) ożywienia gospodarczego, bo wtedy dopiero zwiększa się popyt na ich produkty i usługi. Trend ten powinien umacniać się w czwartym kwartale, gdyż najprawdopodobniej odczyty dynamik gospodarczych będą wyższe od obecnego konsensusu makroekonomistów.

A który segment będzie najsilniejszy – blue chips, średniaki, a może maluchy?

Inwestorzy kupują wzrost, dlatego wciąż będą szukać okazji wśród firm z mWIG40 oraz sWIG80. Na spółki późno cykliczne i acykliczne, którymi przeładowany jest WIG20, dopiero przyjdzie czas. Podsumowując – ryzyko, że indeksy GPW na koniec roku będą na poziomach niższych niż aktualnie, jest relatywnie niskie.

To wszystko wygląda bardzo optymistycznie. Porozmawiajmy więc o ryzykach. Czy problem OFE już nie będzie straszył inwestorów?

W czwartym kwartale OFE nie powinno już zagrażać naszemu rynkowi. Scenariusz został określony, nie ma już praktycznie miejsca na krótkoterminową niepewność. Emocje pozostały na poziomie medialnych debat, a nie decyzji inwestycyjnych. W dłuższym terminie problem OFE oczywiście jeszcze powróci. Oglądając sejmową debatę, trudno było nie oprzeć się wrażeniu, że główne siły polityczne traktują II filar jak pacjenta w stanie terminalnym, tylko nie chcą jeszcze tego jasno komunikować rodzinie, czyli w tym przypadku wyborcom. Nie mam jednak żadnych złudzeń, że w pewnym momencie zostaniemy o tym poinformowani, co oczywiście będzie miało bardzo negatywny wpływ na GPW.

A co z zagranicznymi czynnikami ryzyka? Drukowanie pieniędzy przez banki centralne, problemy zadłużeniowe...

Priorytetem banków centralnych jest taka parametryzacja polityki monetarnej, która utrzyma wzrost gospodarczy. Inwestorzy czują się coraz pewniej – w Europie najlepszymi inwestycjami ostatnich trzech miesięcy były akcje z peryferyjnych krajów strefy euro, które jeszcze niedawno były skazywane na straty. Prawdopodobnie hossa będzie wciąż rozlewać się na coraz bardziej ryzykowne regiony i klasy aktywów. Dopiero kiedy euforyczne wzrosty zagoszczą na rynku surowców, co oznaczać będzie również wzrosty na emerging markets, można będzie obawiać się bliskiego końca globalnej hossy. Obawa inwestorów wynikająca z wywołanego przez hossę na surowcach wzrostu inflacji, a więc tym samym zaostrzenia polityk przez banki centralne, skłoni ich do redukcji ekspozycji na ryzyko.

Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku