Warszawska giełda utknęła jednak w martwym punkcie. Podczas gdy europejskie rynku zanotowały nawet kilkudziesięciu procentowy wzrost obrotów w stosunku do 2013 r., nasz rynek musiał borykać się z dalszym odpływem graczy.
Dużo impulsów...
Szczególne powody do zadowolenia może mieć giełda w Atenach. Na tamtejszym rynku aktywność inwestorów wzrosła o prawie 56 proc., do 27,78 mld euro. I to wszystko w sytuacji, w której główny indeks Athex Composite stracił ponad 28 proc. Jeśli bowiem chodzi o obroty na rynkach, działa zasada dobrze znana z show-biznesu: nieważne, czy jest dobrze czy źle, aby się działo.
To właśnie duża zmienność jest wodą na młyn inwestorów. Przykładów na to nie trzeba zresztą daleko szukać. Dowodem na to jest chociażby rynek niemiecki. DAX bił w ubiegłym roku historyczne rekordy, co było wystarczającą przynętą na inwestorów. Efekt? Obroty na tamtejszym rynku wzrosły o prawie 11 proc., do 1,1 bln euro. Na rynku hiszpańskim obroty wzrosły z kolei o 24,5 proc., do 834,4 mld euro. Na NYSE Euronext o 18,4 proc., do prawie 1,5 bln euro. W obydwu przypadkach wpływ na to miało wyraźne ożywienie na rynku IPO. Przykładowo na Euronext w połowie roku zadebiutowała holenderska firma NN Group, a wartość oferty wyniosła aż 1,7 mld euro. Na giełdzie w Madrycie pojawiła się chociażby firma Logista, która przeprowadziła ofertę wartą 518 mln euro.
...ale nie w Warszawie
Tego wszystkiego zabrakło na naszym rynku, gdzie obroty spadły o 6 proc., do 49,3 mld euro. Dodatkowo, jak wskazują specjaliści, w Polsce, na tle Europy, wciąż mamy wysokie realne stopy procentowe, które zachęcają do trzymania środków na lokatach i depozytach bankowych. – Zupełnie inaczej wyglądało to na rynkach w Europie Zachodniej, gdzie EBC zdecydował się na wprowadzenie ujemnych stóp depozytowych, a najdłużej opierający się Bank Norwegii także zaskoczył rynki poluzowaniem polityki monetarnej w obliczu taniejącej ropy naftowej – mówi Kamil Maliszewski, analityk DM mBanku. To zaskoczenie Banku Norwegii również było jednym z elementów wzrostu aktywności na giełdzie w Oslo. Obroty wzrosły tam o 22 proc., do 112,3 mld euro. Czy w tym roku jest szansa, aby nasz rynek w końcu podążał za światowymi trendami? – W przypadku powrotu trendu wzrostowego będziemy świadkami skokowego wzrostu obrotów, szczególnie przy utrzymaniu niskich stóp procentowych. Nawet jeżeli wyceny notowanych w Warszawie spółek wydawałyby się wysokie, nie powinno to hamować nowych inwestycji ze strony instytucji – uważa Łukasz Wardyn, dyrektor w City Index.