PZU ma jasno określone plany dotyczące zwiększania udziału w zarządzaniu aktywami klientów. Prezes Andrzej Klesyk przekonuje, że ci, którzy potrafią to dobrze robić, mogą mieć dużą część przychodu i zysku z zarządzania aktywami. – Na przykład Allianz, który jest właścicielem firmy Pimco, w zależności od roku ma od 20 do 40 proc. zysku właśnie z firmy zarządzającej aktywami – wyjaśnia. – A PZU zarabia na zarządzaniu aktywami 46 pkt bazowych zysku, czyli mniej niż 0,5 proc. To nie jest wynik satysfakcjonujący mnie jako menedżera i to się musi zmienić. Chciałbym, aby za sześć lat działalność inwestycyjna wnosiła do wyniku netto co najmniej kilka procent – mówi Klesyk.
Wyższe stopy zwrotu
W jego ocenie są trzy możliwości, aby tego dokonać. Po pierwsze, spróbować zawalczyć o aktywa klientów detalicznych poprzez inny sposób dystrybuowania produktów inwestycyjnych – np. we własnych placówkach. Dziś sprzedają się one głównie w bankach, a więc ten, kto ma bank, rządzi na tym rynku. Ale żeby to robić, większość funduszy musi generować większe niż przeciętne stopy zwrotu. Po drugie, PZU chce dotrzeć do polskich klientów instytucjonalnych. Część firm ma nadwyżki i nie wie, co z nimi efektywnie zrobić. Chętnie przyjmie je w zarządzanie. Zamierza też zainteresować swoimi produktami inwestorów spoza kraju, np. fundusze emerytalne ze Stanów Zjednoczonych czy firmy z Azji. – Taka ciekawostka, odwiedzili mnie niedawno inwestorzy z Azji, którzy zadeklarowali, że mogliby zainwestować na 20 lat, przy oczekiwanej stopie zwrotu 5–6 proc. – zdradza Klesyk. – Warunkiem było to, że miałyby to być minimum 2 miliardy euro. Tak więc widać, że potencjał jest.
PZU ma mieć najlepszy asset management w tej części Europy, zanim złoty zwiąże się na sztywno z euro. Potem będzie za późno. Jeśli prześpi tę okazję, to może zamknąć asset management i oddać wszystko Goldman Sachsowi czy JP Morganowi – twierdzi prezes. – Wierzę jednak, że nam się uda – mówi. – Mamy już częściowy know-how w części inwestycyjnej PZU, planujemy też duże wzmocnienia w tym obszarze. Wielokrotnie już udowadnialiśmy z moim zespołem, że jak tylko nam na czymś zależy, to wspólnie potrafimy robić rzeczy pozornie niemożliwe – kontynuuje.
Zarabiać można różnie
Obecnie spółka jest największym posiadaczem obligacji skarbowych, natomiast jeśli chodzi o inne aktywa, jest niby mocnym graczem, ale nie osiąga jakiegoś nadzwyczajnego wyniku. – To się musi zmienić – deklaruje Klesyk. – Możemy przecież zarabiać na obligacjach rządowych oraz spółkach notowanych na giełdach w naszym regionie. Poza tym ponadprzeciętne zyski może przynieść inwestowanie w nieruchomości, w których obecnie prym wiodą inwestorzy światowi, a polski kapitał nie jest tam obecny. I na koniec – chcemy inwestować w innowacje. Wierzę, że na nich da się solidnie zarobić.
Inwestycja w banki
Prezes zdradza też, że jeśli PZU miałoby inwestować w banki, to musiałaby to być tylko i wyłącznie inwestycja kapitałowa, która polegałaby na tanim zakupie albo zakupie dwóch kompatybilnych instytucji, czyli o podobnych ofertach, klientach, systemach IT. – Naszą rolą byłaby integracja i uzyskanie synergii – wyjaśnia Klesyk. – To może przynieść wartość naszym akcjonariuszom. Posiadanie banku tylko po to, żeby mieć bank, nie ma z naszego punktu widzenia sensu.