Pierwszym deweloperem, który w tym roku zadebiutuje na rynku głównym GPW, będzie Atal. Dzisiaj ruszają zapisy na jego akcje i opublikowana zostanie cena emisyjna. Deweloper liczy, że pozyska z IPO 160 mln zł brutto, które przeznaczy na zakup działek oraz na budowę osiedli. Jak jest oceniane to IPO?
– Bardzo dobre wyniki sprzedaży mieszkań giełdowych spółek skłaniają do inwestycji w ich akcje. Notowania niektórych podmiotów są w okolicach kilkuletnich maksimów. Dodatkowo, duża część największych spółek wypłaca rozsądne dywidendy. Atal może skorzystać z pozytywnego nastawienia inwestorów do branży, tym bardziej że sam również zaproponował atrakcyjną politykę dywidendową – opowiada Jarosław Sojka, analityk DM Michael/Ström.
Na mocnym gruncie
Problematyczna pozostaje kwestia wyceny Atala. – Wycena spółki po przeprowadzeniu IPO na 1 mld zł wydaje się bardzo wymagająca. Co prawda, część inwestorów może uznać ją za atrakcyjną, w zestawieniu z zyskiem netto za 2014 r. (136,5 mln zł), jednak powtórzenie tak dobrego wyniku w najbliższych latach wydaje się mało prawdopodobne. Wycena do kapitałów własnych również wydaje się wysoka i nie daje atrakcyjnego potencjału wzrostu w porównaniu z notowaniami czołowych graczy z tej branży – tłumaczy Jarosław Sojka.
Zarządzający funduszami inwestycyjnymi o ofercie Atala wypowiadają się powściągliwie. Niewykluczone, że wpływ na to mają też słabsze w ostatnich dniach nastroje na GPW.
-– Naszym zdaniem jest za wcześnie na inwestycje w deweloperów. Być może w przyszłości akcje Atala nas zainteresują, wolimy ich jednak nie kupować w IPO – mówi jeden. – Z naszych informacji wynika, że inwestorzy zgłaszają popyt na akcje po cenie niższej od dolnego przedziału widełek przyjętych na potrzebę budowy księgi popytu, czyli poniżej 23 zł – mówi drugi.