W praktyce, wiele czynników, które dotknęły ostatnio kredytodawców (niskie stopy procentowe, spadek stawki interchange, wyższa opłata na BFG, pakiet pomocowy dla frankowiczów, rekomendacja U) sprawiło, że wyniki branży bankowej znalazły się pod ogromną presją.
W kwietniu i maju sektor zarobił na czysto tylko 2,3 mld zł wobec 4 mld zł w całym I kwartale. To oznacza, że aby zanotować kwartalną poprawę, sektor bankowy musiałby zarobić w czerwcu co najmniej 1,7 mld zł. – W takich warunkach to praktycznie niemożliwe – przekonuje Kamil Stolarski, analityk BESI Grupo Novo Banco. Zdaniem Stolarskiego najbardziej na wyniki banków będą oddziaływać obniżki stóp procentowych. – Z tego też powodu II kwartał może być najgorszym od dłuższego czasu. Wynika to z marcowej obniżki, która tylko w niewielkim stopniu była uwzględniona w wynikach kredytodawców za I kwartał 2015 r. – podkreśla ekspert i przyznaje, że oczekuje dalszych spadków marży odsetkowej.
W podobnym tonie wypowiada się Marta Czajkowska-Bałdyga, analityk DM BPS. – Mamy do czynienia z repricingiem (dostosowywaniem oprocentowania produktu do oprocentowania rynkowego – red.) kredytów, który jest szybszy niż w części depozytowej – tłumaczy. Oznacza to, że banki przez pewien czas płacą swoim klientom wyższe oprocentowanie, co powoduje, że ich koszt finansowania depozytami jest wyższy niż przed obniżką.
Analitycy nie mają wątpliwości, że w II kwartale praktycznie nie wystąpiły transakcje jednorazowe, które znacząco poprawiałyby rezultaty, tak jak w pierwszych miesiącach roku. Inwestorzy nie powinny też liczyć na wysoki wynik z tytułu sprzedaży papierów dłużnych. Na plus działa za to spadek kosztów ryzyka i rozpędzająca się akcja kredytowa. Eksperci podkreślają też, że po słabym II kwartale wakacje powinny być dla banków bardziej udane. - Do czasu – dodają niektórzy nasi rozmówcy.
We wtorek kandydatka PiS na premiera Beata Szydło powiedziała, że szacowane wpływy z podatku od instytucji finansowych w wysokości 0,39 proc. ich aktywów (głównie banków) wyniosą około 5 mld zł. Inwestorzy, którzy od wyborów pozbywają się akcji na GPW (zwłaszcza banków), wczoraj wyraźnie przyspieszyli składanie zleceń. Giełda zanurkowała. Od I tury prezydenckiej główne indeksy straciły już 13 proc.