– W związku ze zbliżającym się końcem kadencji Sejmu i rządu projekt ten nie zostanie włączony do prac Rady Ministrów. Na pewno więc nie będzie przedmiotem prac rządu i parlamentu tej kadencji, a w kolejnej warto dopracować zasady w taki sposób, aby jak najlepiej godziły interesy wszystkich uczestników rynku – stwierdziła ostatnio na łamach biuletynu Izby Domów Maklerskich wiceminister finansów Izabela Leszczyna.
Wiadomość ta wywołała zadowolenie przede wszystkim w środowisku domów maklerskich. Brokerzy boją się bowiem jednolitej licencji bankowej jak diabeł święconej wody, argumentując, że po jej wprowadzeniu działalność maklerska zostanie zmarginalizowana, a kolejne biura będą wciągane w struktury banku.
Zupełnie inne nastroje panują wśród bankowców, którzy od dawna wskazują, że brak jednolitej licencji to jedna z barier rozwoju rynku kapitałowego w Polsce. Co istotne, o ile polskie instytucje nie mogą handlować bezpośrednio na GPW, o tyle podobne obostrzenia nie dotyczą zagranicznych banków, które działają na podstawie europejskich przepisów.
Na osłodę nasi bankowcy mogą jednak dostać rozwiązanie zastępcze. Przy okazji nowelizacji ustawy o obrocie instrumentami finansowymi Ministerstwo Skarbu Państwa zgłosiło propozycje, które stanowią ograniczoną wersję jednolitej licencji bankowej.
– MSP zgłosiło do projektu propozycje zapisów, które umożliwiłyby bankom z siedzibą na terytorium RP prowadzenie działalności na rachunek własny w obrocie zorganizowanym w zakresie dłużnych papierów wartościowych oraz instrumentów pochodnych, których instrumentem bazowym jest dłużny papier wartościowy, stopa procentowa lub waluta, bez względu na fakt, czy te instrumenty finansowe zostały dopuszczone do obrotu zorganizowanego czy też nie. Dzięki tej zmianie banki krajowe uzyskałyby bezpośredni dostęp do obrotu zorganizowanego w Polsce na takich samych zasadach jak obecnie banki zagraniczne – usłyszeliśmy w MSP.