Nie cichną echa po sobotniej wymianie dwóch wiceprezesów w PZU. O ile zastąpienie odpowiedzialnego jeszcze w poprzednim zarządzie za finanse grupy Przemysława Dąbrowskiego Sebastianem Klimkiem nie dziwi, o tyle pozbycie się sprowadzonego przez prezesa Michała Krupińskiego w styczniu z oddziału PKO BP we Frankfurcie Pawła Surówki jest ogromnym zaskoczeniem.
W tym pierwszym przypadku wymiana jest efektem "czyszczenia" zarządu z członków ekipy poprzedniego prezesa Andrzeja Klesyka. Dąbrowski uniknął styczniowej miotły ze względu na konieczność zamknięcia roku finansowego. Rynek spodziewał się, że po ogłoszeniu wyników przez ubezpieczyciela, jego misja w zarządzie dobiegnie końca. Na miejsce Dąbrowskiego przyszedł ekspert - doświadczony dyrektor finansowy z Philipsa.
W przypadku drugim jednak, świeżo sprowadzonego kompetentnego specjalistę zastąpiono Maciejem Rapkiewiczem z Instytutu Sobieskiego, który jest uważany za intelektualne zaplecze PiS. Kariera Rapkiewicza nabrała wyraźnego przyspieszenia po zmianach władzy. Tylko w ostatnich dwóch miesiącach został on przewodniczącym rady nadzorczej Dom Invest, członkiem rady nadzorczej Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnejw Sochaczewie, wiceprezesem państwowego BGK TFI i w końcu członkiem zarządu PZU.
Z naszych informacji wynika, że wymiana Surówki na Rapkiewicza to efekt politycznych przepychanek wewnątrz partii Jarosława Kaczyńskiego.
- Już w momencie obsadzania stanowisk w zarządzie ubezpieczyciela był konflikt z ministrem skarbu o nominację Pawła Surówki na stanowisko odpowiedzialnego za inwestycje, ale ostatecznie Krupiński postawił na swoim, jak widać jednak nie na długo – mówi osoba znająca kulisy sprawy.