W styczniu, według danych Komisji Nadzoru Finansowego, nagle przybyło 1800 bankowców i ponad 200 oddziałów. W lutym wszystko wróciło do normy: zatrudnienie spadło o 650 osób, znów ubyło oddziałów (36). Skąd te przetasowania?

Można przypuszczać, że wraz ze zmniejszeniem zainteresowania produktami bankowymi, rozwojem oferty internetowej i mobilnej prowadzenie na zasadach franczyzy filii, ekspozytur i innych placówek opłaca się coraz mniej. Na koniec 2009 r. było ich 7247, na koniec lutego tego roku – już tylko 4284.

A zatrudnienie? W styczniu wzrosło gwałtownie w centralach banków (o ponad 2500), by w lutym spaść o nieco ponad 270 osób. Czyżby banki przejęły część pracowników likwidowanych placówek, by pozbywać się ich później? Tak czy owak, bankowców w tym roku ubędzie. Zwolnienia zapowiedziało bowiem już kilka banków. Do końca roku w Getin Noble Banku pracę może stracić do 720 osób. Ponad 800 osób ma zwolnić PKO BP, niemal 500 – Raiffeisen Polbank. BPH chce zwolnić do 2020 r. 1700 osób, a w związku z planami przejęcia go przez Alior Bank sytuacja może się zmienić (raczej na gorsze). Z BGŻ PNP Paribas w ciągu dwóch lat odejdzie niemal 1800 pracowników. O mniejszych redukcjach wspominało też kilka innych banków.